Stankiewicz o rekonstrukcji rządu: Nie ma żadnych sygnałów, by Kaczyński chciał dziś poświęcać Ziobrę
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Stankiewicz o rekonstrukcji rządu: Nie ma żadnych sygnałów, by Kaczyński chciał dziś poświęcać Ziobrę

Dodano: 23
Andrzej Stankiewicz
Andrzej Stankiewicz Źródło: PAP / Marcin Obara
Zmiany w rządzie, które zapewne nastąpią, to raczej nie będzie żadna rekonstrukcja, ale kosmetyczne zmiany, zapowiadane od dawna. Realną zmianą byłaby dymisja Zbigniewa Ziobry. Na nią się jednak nie zanosi – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl.

Niektóre media podały sensacyjnego newsa o tym, że w rządzie ma dojść do rekonstrukcji. Mówi się o odejściu z rządu pięciu ministrów, bądź wariancie „5+1”. Co to oznacza?

Andrzej Stankiewicz: Przyznam szczerze, że dość ostrożnie podchodzę do informacji o poważnej rekonstrukcji rządu. Wiemy na pewno, że premier Mateusz Morawiecki chciałby zmienić, przebudować rząd. Przypomnę, że gdy został premierem, początkowo w całości „przejął” gabinet Beaty Szydło, a dopiero po miesiącu usunął z niego kilku ministrów, z Antonim Macierewiczem na czele. Teraz jest drugi etap.

Drugi etap, czyli jednak rekonstrukcja jest możliwa?

Z tym, że tu głównym elementem jest ta układanka wokół Zbigniewa Ziobry. I gdyby faktycznie doszło do dymisji ministra sprawiedliwości, byłoby to sukcesem Mateusza Morawieckiego. Jednak nie ma żadnych sygnałów oprócz niepotwierdzonych plotek, mówiących o tym, że Jarosław Kaczyński byłby w stanie poświęcić Ziobrę.

Mówi się też jednak o dymisjach innych ministrów, niekoniecznie Zbigniewa Ziobry.

Tak, ale to nie jest jakaś poważna zmiana. O tym, że odejść może minister Adamczyk, czy minister edukacji Anna Zalewska, mówiło się od dawna. I są to ludzie Beaty Szydło. Pośrednio są jakoś związani z układem Zbigniewa Ziobry, ale to jednak nie jest jednak twarda rekonstrukcja rządu, co najwyżej zmiany kosmetyczne. Raczej „deszydłyzacja”, podczas gdy realną zmianę przyniosłaby „deziobryzacja”, na nią się jednak nie zanosi.

Jednak sam Pan twierdził, że na aferze KNF środowisko Zbigniewa Ziobro mocno straciło?

Sama afera już się wypala. Natomiast ciekawym elementem jest wewnętrzna rozgrywka wewnątrz PiS-u. Sprawa jest szansą dla Morawieckiego na Morawieckiego. Osłabiona została tzw. „spółdzielnia”, czyli sojusz minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro – prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński – szef SKOK senator Grzegorz Bierecki. Ich głównym atutem był szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski. Bo to KNF zatwierdzał wszystkie nominacje na stanowiska finansowe. Utrata kontroli nad KNF jest dla „spółdzielni” poważnym ciosem i osłabieniem. Zarazem wzmacnia pozycję Mateusza Morawieckiego. Ale raczej nie na tyle, by na tym etapie w ramach rekonstrukcji szef rządu mógł sobie pozwolić na pozbycie się z rządu Zbigniewa Ziobro.

Czytaj też:
Mularczyk o dymisjach w rządzie: To mogą być celowo puszczane fake newsy niemieckiego tabloidu
Czytaj też:
„Fakt”: Kaczyński wyraził zgodę na zmiany w rządzie. Na liście głośne nazwiska

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także