Co się komu śni? Jackowi Żakowskiemu na przykład zemsta. Tak, tak – „z Bogiem lub choćby mimo Boga”. Ta wizja dla niemałej części zakodowanej Polski jest pewnie urzekająca, Żakowski obawia się jej jednak. Cóż bowiem będzie się działo, gdy załóżmy teoretycznie – zastrzega się w rozmowie z Ewą Wanat („Biało-czarna”, Wielka Litera, Warszawa 2016) – „za cztery lata Kaczyński z kretesem przegrywa wybory i premierem zostaje na przykład Petru albo Zandberg. I co? Zaczyna się okres rozliczeń. Trybunał Stanu dla Dudy, Sejm to przeprowadza, skazują go na utratę praw publicznych na zawsze. Akt oskarżenia dla Kaczyńskiego, kierowanie grupą przestępczą – siedem lat bezwzględnego więzienia. Tylko za to, co mamy dzisiaj, a przed nami jeszcze kilka lat ich rządów i jeszcze będą się działy rzeczy, których sobie nawet wyobrazić nie potrafimy”. (...)
Ulubiony dziennikarz Bronisława Geremka, współautor książek Kuronia i wzorcowy rozmówca ks. Tischnera i Adama Michnika, także w rozmowie z Ewą Wanat ujawnia lwi pazur. Kiedy autorka „Biało-czarnej” udając pierwszą naiwną, pyta: „Cóż takiego złego jest w lustracji? Niemcy to zrobili, świat się nie zawalił”, Żakowski odpowiada błyskotliwie: „Ale czy w Niemczech był Gmyz?”. Dopytuje się też, czy Niemcy „mieli redaktora Wildsteina”. Następnie ten tak ochoczo przybierający pozy mędrca (świetnie wypadłby w deblowej parze z Grzegorzem Miecugowem) dziennikarz „Polityki” przeprowadza subtelne rozróżnienie między Polską a Niemcami, gdzie lustracja – w przeciwieństwie do naszego kraju – powiodła się znakomicie. Otóż Niemcy – powiada – „przeprowadzili lustrację, to znaczy udostępnili akta Stasi. I teraz jest pytanie, co z nimi zrobili? Myślę, że w kulturalnym społeczeństwie można się decydować na bardzo radykalne procesy, natomiast w społeczeństwie, które ma dziką elitę, coś, co gdzie indziej jest naturalne, może być bardzo groźne”. (...)
Paweł Lisicki został wytypowany przez Ewę Wanat do odpowiedzi na fundamentalną dla wielu Polaków kwestię: Kto jest winien tego bałaganu, który dzisiaj mamy?
„Obie strony – odpowiada redaktor naczelny »Do Rzeczy«. – Platforma zaczęła, bo uważała, że zasłoni się Trybunałem przed PiS-owskimi rządami. Właściwie na pytanie, kto jest winien temu bałaganowi, odpowiedziałbym, że winna jest wojna polityczna, która w Polsce toczy się od 2005 roku, czyli wojna Platformy z PiS-em, które nie są w stanie w ważnych sprawach osiągnąć porozumienia ponadpartyjnego. Do tego to się sprowadza”. (...)
fot. Wojciech Grzędzinski/Forum