WOJCIECH WYBRANOWSKI: Skończył się warszawski szczyt NATO. Dużo mówiono o bezpieczeństwie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, którym zagraża rosyjski imperializm. Tymczasem, jak twierdzi ministerstwo obrony w Moskwie, prawdopodobnie już 13 lipca dojdzie do szczytu NATO-Rosja. Czy to nie podważa wiarygodności warszawskich deklaracji?
PAWEŁ SOLOCH: Spotkanie NATO-Rosja jest obecnie planowane na najniższym możliwym szczeblu, na jakim może się odbyć, czyli na szczeblu ambasadorów. Zaznaczę także, że utrzymując podstawowy poziom dla kontaktów z Rosją, sojusz przeprowadza te rozmowy dopiero po uzgodnieniu stanowiska w gronie państw członkowskich. A więc najpierw decyzje wszystkich sojuszników, wspólne stanowisko, a dopiero później dialog z Rosją. Dokładnie o takiej kolejności mówiły od dłuższego czasu polskie władze, więc nie jest tak, że rozmowy z Rosją ingerują w proces decyzyjny NATO. Co więcej, także w opinii Polski dialog z Rosją jest potrzebny.
Putin prowadzi swój dialog z NATO. Kilkanaście dni temu, po 20. Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu, powiedział, à propos planów wzmocnienia przez NATO wschodniej flanki: „Oszukali nas, zagrażają naszemu potencjałowi jądrowemu, będziemy musieli odpowiedzieć”.
To jest retoryka, której Rosjanie używają od dawna i która w moim przekonaniu, obok realnych działań Rosji, jest uzasadnieniem dla aktywności NATO w obszarze odstraszania i obrony. Zależy nam, aby sojusz reagował adekwatnie do zagrożeń. Patrząc na efekty szczytu NATO, mogę stwierdzić, że taka odpowiedź na ofensywną, agresywną politykę rosyjską, która zaczęła się z chwilą ataku na Gruzję, wreszcie następuje. (...)
FOT. AREK MARKOWICZ/WPROST/PAP
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda