– Ta sprawa jest nie do obrony, bo będą pojawiać się nowe wątki odsłaniające patologię i demoralizację tej władzy. Każdy, kto rozumuje politycznie, a nie kapiszonowymi hasztagami, świetnie to wie. Prezes deweloper też to wie – stwierdza w wideokomenatrzu zastępca Adama Michnika.
– Kaczyński miał rację. Ta sprawa nie powinna w ogóle ujrzeć światła dziennego, bo medialnie jest nie do obrony (...) Taśmy Kaczyńskiego będą się długo jątrzyć, drążyć tę władze jak robak – mówi Jarosław Kurski.
Nagrania z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera opublikowała "Gazeta Wyborcza". Pierwszy materiał ukazał się we wtorek, drugi – w czwartek. W całej sprawie chodzi o budowę wieżowców "K-Towers" przez spółkę Srebrna. Kaczyński opowiada na taśmach, że projekt trzeba było wstrzymać ze względu na nieprzychylność warszawskiego ratusza, w którym rządzi Platforma Obywatelska. Prezes PiS stwierdza wręcz, że wieżowców w ogóle nie będzie, jeśli jego partia nie wygra wyborów w stolicy.
Ponieważ projekt architektoniczny przygotował dla Srebrnej Gerald Birgfellner, biznesmen zaczyna domagać się od Kaczyńskiego zapłaty za wykonane dotychczas prace. Szef PiS odmawia wypłacenia pieniędzy ze względu na brak odpowiednich dokumentów i zachęca dewelopera do wstąpienia w tej sprawie na drogę sądową.