– Jesteśmy po cyklu pewnych przygód, jakie zafundowała nam tutejsza Komisja Wyborcza. Bardzo radzi jesteśmy, że ten dokument został wreszcie wytworzony, ale radość niechaj nam nie przeszkadza pamiętać, że ten dokument powinniśmy dostać już w zeszłym tygodniu – mówił słynny reżyser podczas konferencji prasowej.
Kandydat stwierdził, że ze strony Komisji nastąpiła "obstrukcja". – Jako rzekomy błąd w naszej dokumentacji wskazano bez jakiejkolwiek podstawy Kodeksie Wyborczym dane, których Kodeks nie żąda, a które rzekomo miały być w rubryce, która w karcie zgłoszenia nie figuruje – mówił polityk.
Braun podkreślił, że szczegóły całej sprawy są nużące, a jego zdaniem intencją Komisji było wywołanie odczucia w opinii publicznej, że coś z kandydaturom Brauna jest nie w porządku. – Ukradł, czy jemy ukradli - zamieszany w kradzież. Taka metoda została tutaj zastosowana – ocenił.
Pozostało trzech kandydatów
Tylko trzech z trzynastu kandydatów na prezydenta Gdańska złożyło w terminie wymaganą liczbę 3 tysięcy podpisów poparcia. Czas upłynął cztery dni temu.
Do Miejskiej Komisji Wyborczej wymaganą liczbę podpisów złożyli komisarz Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, reżyser Grzegorz Braun oraz działacz katolicki i przedsiębiorca budowlany Marek Skiba. Pierwszym zarejestrowanym kandydatem była obecna komisarz Gdańska. Późnym wieczorem do Komisji dotarli przedstawiciele dwóch kolejnych sztabów.
Reżyserowi Grzegorzowi Braunowi udało się zebrać blisko 6 tys. podpisów. Ponad 5 tysięcy zebrał sztab Marka Skiby. Z kolei sztab Aleksandry Dulkiewicz dostarczył dziś do Komisji dodatkowe - ponad 3 tys. wymaganych - 25 tys. podpisów.
Czytaj też:
Braun nie odpuszcza ws. Dulkiewicz. Jest skarga do Sądu Najwyższego