MARCIN MAKOWSKI: Zbliżamy się do rocznicy objęcia urzędu prezydenckiego przez Andrzeja Dudę. Ten czas był intensywny nie tylko w rodzimej polityce, lecz także na arenie międzynarodowej. Które z 26 wizyt były pana zdaniem najistotniejsze?
KRZYSZTOF SZCZERSKI: Na pewno można wyodrębnić dwie równie istotne grupy wizyt, których cele były do siebie zbliżone. Pierwsza to spotkania związane z pogłębianiem współpracy państw ABC (Adriatyk – Bałtyk – Morze Czarne). W ciągu roku prezydent Duda zdążył odwiedzić Estonię, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię. W Polsce z kolei gościliśmy w tym czasie przywódców Węgier, Łotwy, Chorwacji i Słowenii. Owocem tych wizyt jest coraz ściślejsza współpraca państw Europy Środkowo-Wschodniej, której głównym celem jest rozwój regionu. Jednak ma to także przełożenie na bezpieczeństwo. A podniesienie poziomu naszego bezpieczeństwa to fundament polityki prezydenta Dudy. Kluczowe znaczenie miały tu spotkanie państw flanki wschodniej w Bukareszcie w listopadzie ubiegłego roku i będąca jego owocem deklaracja bukareszteńska podpisana przez wszystkich jego uczestników. Druga grupa to cykl spotkań wiodących bezpośrednio do szczytu NATO w Warszawie – tego ogromnego sukcesu Polski i całego sojuszu. Celem pana prezydenta Dudy było budowanie jedności Sojuszu, stąd wizyty w państwach sojuszniczych o możliwie różnych punktach widzenia i priorytetach obronnych oraz przekonywanie, że wzmocnienie sił na Wschodzie nie jest tylko kwestią o znaczeniu regionalnym, lecz także leży ono w interesie całego NATO. Prezydent odwiedził państwa flanki południowej – Włochy i Portugalię, a także kraje północne – Danię i Norwegię. Oczywiście nie zabrakło również wizyt u największych sojuszników: Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Kanady i USA. Podsumowując – nie byłoby sukcesu szczytu w Warszawie, gdyby nie sumiennie realizowana polityka cementowania państw środkowego wschodu Europy oraz przekonanie do naszych racji tych, dla których mogły być one odległe. To w ogromnej mierze zasługa prezydenta Dudy. (...)
Nie obawia się pan, że jedność Europy Środkowo-Wschodniej wystawiana jest na próbę, gdy chodzi o kwestię ukraińską? Viktor Orbán nie ma problemu, aby dogadywać się z Rosją.
Prezydent Duda jest realistą i wie, że interesy różnych państw nigdy nie są ze sobą tożsame. Nie budujemy żadnej utopii świata bez konfliktu interesów, ale to nie oznacza, że w ramach rozbieżności nie możemy poszukiwać tego, co jest wspólne. W kwestiach szczegółowych, energetycznych i gospodarczych czasem mamy inne priorytety, ale nieraz udowodniliśmy, że nasz głos może być zgodny. Chociażby w kwestii budowy gazociągu Nord Stream 2 czy polityki migracyjnej. Dzisiaj Europa Zachodnia powtarza to, o czym my mówiliśmy rok temu. Pan prezydent nie ma zamiaru ukrywać rozbieżności ani pudrować polityki, ale wychodzi z założenia, że to, co nas łączy, jest zdecydowanie ważniejsze. (...)
fot. Andrzej Hrechorowicz/prezydent.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.