Chociaż mój PESEL jaskrawo dysonuje z grupą, do której adresowana jest inicjatywa Światowych Dni Młodzieży, to ostatni tydzień lipca spędziłem w Krakowie jako jeden z 1,5 tys. uczestników Szkoły Nowej Ewangelizacji włączony w międzynarodową wspólnotę wolontariuszy ICE 2016 z Polski, Malezji, Filipin, Francji, USA i Białorusi.
Rzesza osób różnych narodowości, kolorów skóry, ze wszystkich kontynentów stworzyła społeczność, w której czuć było więź i bliskość. Pojawiła się wspólnota ukonstytuowana na jednym fundamencie, zgromadzona wokół tej samej sprawy.
Jeżeli damy wiarę ewangelicznej obietnicy: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”, to gdy już nie dwaj, nie trzej, a 600 tys. lub milion zbiera się w jednym miejscu w imię Jezusa Chrystusa, tylekroć przecież wzrasta gwarancja spełnienia Jego obietnicy. To jest istota światowych spotkań młodych i punkt wyjścia do wszystkich obserwacji.
Nie ma na świecie porównywalnego masowego zgromadzenia ludzi, gdzie setki tysięcy, a może miliony uczestników pozostają wobec siebie w takiej relacji. Wielkie festiwale, manifestacje polityczne, mistrzostwa sportowe zawsze mają nutę konkurencji, współzawodnictwa, nieraz nawet wrogości. W tłumie różnokolorowych pielgrzymów nawet w ścisku, przy wejściach do sektorów, w tramwajach, w godzinach oczekiwania w długich kolejkach nie było niechęci, konkurencji. W dobie, gdy nagłówki gazet tak często przynoszą zatrważające wieści o zamachach, czuliśmy się naprawdę bezpiecznie. (...)