W rozmowie z "Super Expressem" Beata Gosiewska, wdowa po śp. Przemysławie Gosiewskim, odniosła się do faktu, że prawdopodobnie nie znajdzie się dla niej miejsce na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego. – Na wchodzącym miejscu można zamiast pani znaleźć Dominika Tarczyńskiego – zauważył dziennikarz.
– To są tylko nieoficjalne doniesienia prasowe, a brudna anonimowa walka przedwyborcza trwa już co najmniej od roku – zaczęła Beata Gosiewska. – Oczywiście jest mi przykro, bo z tych doniesień wynika, że miałby mnie zastąpić polityczny globtroter, kolega Romana Giertycha, człowiek, który jeszcze w 2014 r. balował z Małgorzatą Tusk. Człowiek znany nie z merytorycznej pracy, ale ze skandali i obrażania innych – podkreśliła europosłanka.
Gosiewska podkreśliła, że w czasie swojej pracy w PE w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów pracowała w komisjach Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Kontroli Budżetowej zgłosiła ponad 5 tysięcy poprawek, walczyła o sprawy rolnictwa, a także ochronę polskich rodzin i dobre imię naszego kraju. Jak dodała, jej biuro udzieliło w tym czasie kilkunastu tysięcy porad prawnych. – W wyborach do Parlamentu Europejskiego uzyskałam ponad 50 tysięcy głosów, startując z czwartego „niebiorącego” miejsca na liście. Mam nadzieję, że moja lojalność i uczciwa praca zostanie doceniona przez władze partii – przyznała.
Czytaj też:
"Fakt": PiS nie chce już Gosiewskiej w Brukseli. "Ona nie robi nic"
Czytaj też:
Lista polskich "euroleni". Tabloid opublikował nazwiska