Zapolskis stwierdza, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Stany Zjednoczone pilnie potrzebują „swojego człowieka” na Starym Kontynencie. Francja i Niemcy odpadają – są zbyt samodzielne, by grać w jednej drużynie z Ameryką. Natomiast idealnym kandydatem na europejskiego sojusznika USA jest Polska. Na tle państw Starej Unii – słaba gospodarczo, ale już w porównaniu z pozostałymi państwami swojego regionu stanowi poważną siłę.
„Z uwagi na stosunkowo duże terytorium oraz liczbę ludności Polska sprawia wrażenie „najpiękniejszej panienki w całej wsi”, ponieważ pod względem nominalnego PKB przerasta pozostałe limitrofy regionu (limitrofy to państwa pograniczne, położone na peryferiach imperiów – red.)” – pisze Zapolskis. Jego zdaniem ta przewaga Polski nad sąsiadami wywołuje nadmierne ambicje geopolityczne polskich elit. Tymczasem, jak twierdzi rosyjski dziennikarz, w rzeczywistości nasz kraj jest jedynie „miasteczkowym państwem”.
W jego opinii Polacy chcą „żyć jak Niemcy”, zamiast jednak samodzielnie zadbać o własny rozwój naukowo-technologiczny, czekają, aż ktoś z zewnątrz podaruje im dobrobyt na tacy. Diagnoza ostra i być może niepozbawiona podstaw, ale brzmiąca jednak niezbyt wiarygodnie w ustach dziennikarza, pochodzącego z kraju, który poza surowcami nie ma światu wiele do zaoferowania.
Jak zaznacza Zapolskis – Polska jest nie tylko chętna do współpracy z USA, ale i gotowa za tę współpracę drogo zapłacić. Jednak Fort Trump, o którego powstanie zabiegała Warszawa, nie powstanie. Co prawda opinie na ten temat są różne – być może Amerykanie zwiększą swoją obecność, ale bez budowy stałej bazy…
Jednak Zapolskis stawia swoją tezę jednoznacznie, nie mając na jej podparcie wyczerpujących danych: jego zdaniem Waszyngton w żadnym wypadku nie zamierza stawiać na stałą obecność wojsk nad Wisłą. Rosyjski dziennikarz wymienia trzy przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, Trump może i nawet chciałby powstania fortu swojego imienia w Polsce, ale przeciwny jest Kongres. Po drugie, suma 1,5-2 mld dolarów, zaproponowana przez Warszawę na ten cel, jest zbyt niska. Polski nie stać, by dołożyć więcej do inwestycji, natomiast Amerykanie dokładać się nie mają zamiaru. Po trzecie, Biały Dom wydaje, co prawda, coraz więcej na uzbrojenie, jednak coraz mniejsza część tych wydatków przeznaczona jest na wsparcie dla sojuszników. Według Zapolskisa Amerykanie chętnie wzmocnią swoją obecność w Polsce, ale skromnymi siłami i za polskie pieniądze.
Teraz ruch należy do Polaków – ocenia autor artykułu. Jak obrazowo i niezbyt dyplomatycznie pisze Zapolskis, obecna strategia geopolityczna Warszawy oparta jest wyłącznie na „gorącym pragnieniu Amerykanów jak najbliżej zaprzyjaźnić się z polską panienką”. Jak się jednak okazuje, pragnienie to wcale nie jest aż tak gorące, jak sądzą Polacy. Zapolskis konkluduje: „Właściwie to można odnieść wrażenie, że Amerykanie tą panienką nie są poważnie zainteresowani. Natomiast bardzo chętnie wykorzystają ją dla własnych korzyści. Nic poza tym”.
Czytaj też:
PiS, rosyjskie trolle i wybory. Niezwykła teoria Dariusza Rosatiego
Czytaj też:
Wraca sprawa Fortu Trump. "Rz": Poufna oferta USA dla Polski
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.