Uruchomiony w kwietniu program „Rodzina 500+” zgodnie z planami rządu miał być programem prorodzinnym, dzięki któremu w Polsce urodzi się więcej dzieci. Zupełnie przewrotnie to akurat jeden z jego aspektów, w który można wątpić. Natomiast po wprowadzeniu tego rozwiązania ujawniło się kilka jego zalet, których PiS może nawet nie planował. Wszyscy dostrzegli już, że dodatkowe pieniądze dla rodzin pobudzają gospodarkę. Ro- śnie też presja na pracodawców, którzy oferowali kobietom uwłaczająco niskie płace. Jeden pozytywny aspekt „Rodziny 500+” pozostał jednak niezauważony – ten edukacyjny.
Przeciwnicy programu widzą w nim samo zło. Głównie obawiają się, że pieniądze zostaną przepite przez patologicznych rodziców (bo bieda kojarzy im się wyłącznie z patologią). Jednym z innych często powtarzanych zarzutów jest domniemanie, że rodziny nieroztropnie zaplanują wydatki. Rozpisywano się nawet o tym, że Polacy zaczęli kupować auta na kredyt dzięki „Rodzinie 500+”. Zupełnie rozmija się to z planami rodzin, które skorzystają z programu. (...)