Muszę powiedzieć, że do tzw. ACTA2 mam stosunek, delikatnie mówiąc – mieszany. Z jednej strony,
wolność słowa uważam za niezbywalne prawo człowieka (co nie znaczy, że wolność ta nie powinna łączyć się
z odpowiedzialnością za kłamstwo, oszczerstwo czy plagiat). Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę z braku ochrony własności intelektualnej.
Co gorsza, dla większości zjadaczy chleba (a zwłaszcza Internetu) problem nie istnieje. O ile zabranie z półki w supermarkecie towaru
bez zapłaty jest uważane za kradzież, o tyle kopiowanie w Internecie, powielanie pirackich nagrań itp. już za przestępstwo nie uchodzi.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.