Protesty klubów "Gazety Polskiej" pod ambasadą Rosji. "Niech Putin wie, że prawda wyjdzie na światło dzienne"

Protesty klubów "Gazety Polskiej" pod ambasadą Rosji. "Niech Putin wie, że prawda wyjdzie na światło dzienne"

Dodano: 
Miejsce katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku
Miejsce katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku Źródło:PAP / Wojciech Pacewicz
– Myślę, że jesteśmy tutaj wszyscy głównie po to, żeby powiedzieć Putinowi, że my o tej sprawie nie zapomnimy; żeby pan Putin wiedział, że niezależnie od tego, ile to potrwa, cała prawda kiedyś na światło dzienne wyjdzie – powiedział Adrian Stankowski, dziennikarz "Gazety Polskiej". Z okazji 9. rocznicy katastrofy smoleńskiej pod ambasadą Federacji Rosyjskiej zebrali się Polacy, którzy domagali się oddania wraku tupolewa i innych dowodów w śledztwie.

Według "Gazety Polskiej” w manifestacji wzięły udział setki Polaków. Inne media informują o 60 osobach. Jak co roku, demonstrujący domagali się zwrotu wraku tupolewa i czarnych skrzynek. Wśród przemawiających znaleźli się redaktorzy „GP” Adrian Stankowski, Ewa Stankiewicz, czy radna sejmiku wojewódzkiego i przewodnicząca klubu „GP” z Piotrkowa Trybunalskiego Beata Dróżdż. – Trzeba wzywać do tego, by Rosjanie oddali nam naszą własność – wrak Tupolewa. Myślę, że jesteśmy tutaj wszyscy głównie po to, żeby powiedzieć Putinowi, że my o tej sprawie nie zapomnimy – mówił Stankowski.

Z kolei Beata Dróżdż podkreśliła, że to determinacja klubów „GP” i „prawdziwie polskich polityków” spowodowała, że Polska może domagać się zwrotu dowodów katastrofy smoleńskiej. – Mam nadzieję, że kolejne lata pozwolą na to, byśmy dowody odzyskali i nie czekali - jak z Katyniem 70 lat na to, byśmy mogli swobodnie mówić, co stało się w Katyniu. Chcemy mówić o tym, co stało się w Smoleńsku, żeby to było wyjaśnione – wyjaśniła radna.

twittertwittertwitter

Źródło: Twitter / niezależna.pl
Czytaj także