W ramach Funduszu Wsparcia Kultury (FWK) resort podległy Glińskiemu rozdzielił 400 mln zł między podmioty zajmujące się działalnością muzyczną, teatralną i taneczną. Po tym, jak wokół listy beneficjentów FWK wybuchła burza, minister wstrzymał realizację wypłat i kazał je zweryfikować.
Gliński, który był gościem telewizji wPolsce stwierdził, że "zawsze znane nazwiska i duże sumy budzą emocje". – To jest oczywiście kłopot. To jest program pomocowy dla bardzo ważnego sektora gospodarki. Tak jest na całym świecie. W Polsce też, na szczęście – ocenił.
Tłumaczył, że jeśli chodzi o firmy, których właścicielami są celebryci, to "te pieniądze nie idą do ich prywatnych kieszeni". – Oni mają pracowników. Myśmy o tym mówili – dodał.
Minister oświadczył, że drugi raz podjąłby tą samą decyzję, bo jego obowiązkiem jest "pomoc w nieszczęściu, jakie nas spotkało". – Apeluję, by nie emocjonować się w tej sytuacji. Nie emocjonować się nazwiskami czy kwotami. Nikt nikogo nie okrada. Potrzebny jest sprawiedliwy podział naszych wspólnych środków publicznych dla ludzi, którzy ciągną bardzo ważny sektor gospodarki i zatrudniają tysiące ludzi – przekonywał.
– Wstrzymałem wypłaty, bo oburzenie opinii publicznej jest faktem społecznym. Musiałem zweryfikować argumenty i częściowo się one potwierdziły, częściowo nie – powiedział Gliński.
Czytaj też:
Burza wokół dotacji dla artystów. Kukiz pisze do Glińskiego