Wśród nich, oczywiście, Żeromskiego, z jego „Na probostwie w Wyszkowie” i „Przedwiośniem” i, co już jest mniej oczywiste, z „Nad Zbruczem” Wiesława Helaka, pisarza jak najbardziej współczesnego, pod którego piórem całkiem niedawno ożyły wydarzenia sprzed stu lat, odzyskując dawny, nieco już wyblakły blask.
Wszystkie zresztą pomieszczone w aneksie teksty i ranga nazwisk ich autorów przekonują, że wbrew dość powszechnej opinii wojna polsko-bolszewicka 1920 r. znalazła w literaturze polskiej należne jej, godne odbicie. A to, co napisali Edward Małaszyński, Kazimierz Wierzyński, Józef Mackiewicz, pozostanie. Naturalnie, nie zapominając o „W polu” Stanisława Rembeka, rzeczy z pewnością arcydzielnej. Jest jednak faktem, że przez długie lata PRL cała literatura traktująca o roku 1920 oglądana była wnikliwie przez cenzorską lupę i jeśli nawet, jakimś cudem, nie skazywano jej od razu na niebyt, to wyłącznie wtedy, gdy prezentowała bolszewicki punkt widzenia, a nie polski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.