Świat jest pełen skarbów, tylko trzeba chcieć ich poszukać” – mówi jeden z bohaterów powieści „Całusy Lenina”.
Wioska, w której rozgrywa się akcja tej tragifarsy, zamieszkana jest przez ludzi okaleczonych, lecz sprytnych. Ze swych niedomagań (są tu ślepi, głusi, kulawi, mamy i karłów, mamy i ludzi zdeformowanych na inne sposoby) czynią dobry użytek. Są bowiem tacy, którzy za oglądanie wyczynów tej niezwykłej kompanii chcą zapłacić. Pojawia się też pomysł, by zdobyte w ten sposób pieniądze zainwestować dalej: kupić oryginalną mumię Lenina, zbudować replikę mauzoleum w skali jeden do jednego, dołożyć pamiątki po Marksie i Engelsie, a następnie zaprosić turystów. Kto wie, może będą chcieli płacić nawet po 25 dol. od osoby – marzy się mieszkańcom wioski Żywot.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.