• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Dobra robota

Dodano: 
Reżyser Matt Johnson
Reżyser Matt Johnson Źródło:PAP/EPA / Clemens Bilan
Dla ludzi upartych, pracowitych, obdarzonych talentem i wyobraźnią nie ma przeszkód nie do pokonania. Hollywood jeszcze czasem o nich opowiada – szkoda, że coraz rzadziej.

Możesz być piratem, możesz być rekinem – ale jak radzić sobie w biznesie, kiedy nie masz w sobie ani talentów łupieżcy, ani ducha krwiożerczej bestii? „BlackBerry” Matta Johnsona to opowieść o sojuszu, jakich wiele: goście od kreacji i innowacji łączą siły z bezlitosnym, wyrachowanym graczem, który wie, że kapitalizm nie jest dla mięczaków. Historia mniej więcej wydarzyła się naprawdę; jest to opowieść o szybkim wzlocie i gwałtownym upadku firmy, która swego czasu kontrolowała 45 proc. rynku. Dziś kontroluje zero, gdyż telefony BlackBerry nie są już produkowane. Znany brand jako pretekst do nakręcenia fabuły? Nie powinniśmy być zdziwieni. Skoro można było nakręcić biografię pani, która wymyśliła mopa („Joy” z 2015 r., z Jennifer Lawrence), to można wszystko. Nie każdy bohater musi być geniuszem jak Steve Jobs, twórca potęgi Apple. Wystarczy swym przedsięwzięciem odcisnąć ślad na życiu codziennym pokolenia albo kilku pokoleń. Michael Keaton zagrał więc w „McImperium” (2016) założyciela sieci McDonalds, a „Flamin’ Hot: Smak sukcesu” (2023) to oda ku czci woźnego z firmy Frito Lay, który ubogacił kulturę światową pomysłem na produkcję chrupek Flamin’ Hot Cheetos. I tak dalej.

Zgrane trio

Oczywiście produkt czy znana marka nie mogą być głównym tematem, potrzebni są ciekawi bohaterowie. W „BlackBerry” (dostępny m.in. w Canal+ Online i Playerze), jednym z najlepszych filmów kanadyjskich ostatnich lat, dostajemy ich trzech. Mike Lazaridis (Jay Baruchel) i Doug Fregin (gra go sam reżyser, Matt Johnson) to duet typowy dla opowieści o komputerowych geekach. Równie dobrze mogliby trafić do sitcomu „Teoria wielkiego podrywu” – Lazaridis rzeczy niemożliwe wymyśla od ręki, ale fatalnie wypada w relacjach międzyludzkich. Fregin ma umysł jak brzytwa, ale zachowuje się jak przerośnięty dzieciak: trzyma na komputerze przepychacz do toalet, a za swoje główne zadanie w życiu codziennym firmy uważa organizowanie wieczorów filmowych (chipsy plus „Poszukiwacze zaginionej Arki”).

Recenzja została opublikowana w 10/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także