OGLĄDANIE NA ŻĄDANIE | Przygotowania do nakręcenia pierwszego odcinka „Gry o tron” trwały kilka lat. W tym czasie HBO odrzuciła nakręcony już pilot serialu, a twórcy serialu – David Benioff i D.B. Weiss – spędzili dwa lata, pisząc na nowo scenariusz epizodu otwierającego późniejszy hit. Nie wiem, ile pisano drugi sezon „Rodu smoka”, ale myślę, że gdyby ktoś kiedyś przyszedł z takimi atrakcjami do HBO, by zachęcić stację do inwestycji, to wyrzucony zostałby za drzwi.
Czekałem z tą recenzją, by nie wystawiać oceny pochopnie, ale nie mam już na co czekać: drugi sezon „Rodu smoka” może i jest bardzo drogi, ale jednocześnie jest bardzo zły. Zapomnijcie o błyskotliwych dialogach, które pamiętamy z „Gry o tron”, zapomnijcie o świetnie nakreślonych postaciach drugoplanowych, zapomnijcie o misternych intrygach wewnątrz intryg. Cofnęliśmy się blisko o dwa wieki, by ujrzeć upadek Targaryenów. OK. Tyle tylko, że przy okazji cofnęliśmy się w rozwoju sztuki narracyjnej.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.