Dramat Stefana Hertmansa opowiada historię Nourii – Antygony z Moleenbeck. Ta współczesna Antygona jest Belgijką pochodzenia arabskiego, osądzoną za próbę wykradzenia z zakładu medycyny sądowej ciała swojego brata. Tytułowe Moleenbeck to zdominowana przez społeczności muzułmańskie dzielnica Brukseli, która zyskała złą sławę jako miejsce wychowujące terrorystów. Brat Nourii zginął – jak możemy się domyślać – w spowodowanym przez siebie zamachu. Ten tekst od lat „chodził” za Anną Smolar, reżyserką urodzoną we Francji, która czasem przyswaja na potrzeby polskich scen wątki i tematy z tamtejszych debat.
Pierwszą, roboczą realizację „Antygony…” stworzyła dla Festiwalu Malta w roku 2018. Tak więc do teatru idziemy już z pytaniem: Jak można przeczytać ten wybór repertuarowy warszawskiego Dramatycznego? Po co teatr i zaproszeni przezeń twórcy sięgają po opowieść nieprzystawalną tymczasem do polskiego doświadczenia, w kraju, gdzie bomby nie wybuchają? Czy ma być to kolejna z lekcji dla wielokulturowego społeczeństwa przyszłości, których lubi udzielać polski teatr? Jednak spektakl nie peroruje o asymilacji, nie zanurza widzów w potokach łez i jest w tej powściągliwości wierny tekstowi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.