Noah Hawley, twórca serialu „Obcy: Ziemia” („Alien: Earth”), wrzucił do scenariusza tak wiele kwestii, że ośmioodcinkowa opowieść powinna się była pod tym ciężarem załamać. Tak się jednak nie stało, co zawdzięczamy tyleż narracyjnemu talentowi autora antologii odcinkowej „Fargo” (pięć sezonów), co ciekawej obsadzie i efektowi „wow!” towarzyszącemu nam podczas seansu. Jak wieść niesie, telewizja FX wydała na ten serial więcej niż na „Szoguna”, który kosztował ćwierć miliarda dolarów. Widać te pieniądze w kadrze, oto kolejna tego lata produkcja, która oferuje odbiorcom streamingu doświadczenie znane dotąd z kina.
Pięć stref wpływów
Pierwszy w historii serial z uniwersum Obcego jest zarazem bezpośrednim prequelem do oryginalnego filmu Ridleya Scotta („Obcy”, 1979). Jednocześnie odchodzi od oryginału bardzo daleko – choć wiele elementów jest zbieżnych. Chodzi jednak o ducha opowieści. Pierwszy film (gdy go kręcono, oczywiście nikt nie wiedział, że będą kolejne) to klasyczny dreszczowiec typu „home invasion”, tyle że zamiast domu na uboczu mamy statek kosmiczny, a morderczym włamywaczem okazuje się obca forma życia. Była to też opowieść łatwa do odczytania w kategoriach religijnych – gigantyczny statek „Nostromo” był katedrą w kosmosie, a obcy – figurą szatana. Złem upostaciowionym. Tym bardziej przerażającym, że tak naprawdę nie wiedzieliśmy, kim/czym jest rasa ksenomorfów, skąd przybyła, kto ją stworzył. Wizja skrajnie okrutnego, beznamiętnego zła czającego się poza bezpiecznymi progami ojczystej planety była szczególnie sugestywna.
Od tamtej pory minęło niemal pięć dekad, z filmu Scotta wykiełkowała nie tylko seria sequeli, lecz także cały osobny popkulturowy wszechświat, franczyza pełna komiksów, powieści, gier. A sam ksenomorf stał się takim samym mieszkańcem zbiorowej wyobraźni jak Superman, Batman, Robin Hood czy Sherlock Holmes. Z jednej strony obcy nam spowszedniał, z drugiej – taka sytuacja otwiera nowe możliwości przed autorami rozmaitych ciągów dalszych. Nie muszą już niczego wyjaśniać, wiemy, jak główny bohater się zachowuje, jak żeruje, jak jest niebezpieczny, jak się rozmnaża itd. Można na tym fundamencie budować własne fabuły, nie tracąc czasu na origin stories.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
