Kilka dnia temu media informowały, że zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru usłyszał Sławomir M., sąsiąd polityka PO. Mężczyzna miał się przyznać do korzystania z toi toia i palenia w nim papierosa. Toaleta zapaliła się przez niedopałek.
Brejza podejrzewał, że pożar wywołano celowo i złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie usiłowania zabójstwa swojej rodziny.
Rafał Ziemkiewicz mówił na antenie TV Republika, jak próbowano stworzyć narrację, że "w PiS-ie jest reżim, który był gotów zamordować rodzinę posła Brejzy". – Niby dlaczego? Kto morduje błazna, który absolutnie nie szkodzi? – pytał.
Publicysta "Do Rzeczy" zwrócił uwagę, że Brejza, który zasiada w komisji śledczej wyjaśniającej Amber Gold, próbuje powiązać tę aferę ze sprawą SKOK-ów. – Czy on takie głębokie szkody wyrządzą PiS-owi? Głęboko wątpię. Ale on uważa, że jest tak ważny, że PiS chciał go zamordować – mówił.
– Pokażcie mi zbrodniarza, który dokonuje mordu przez podpalenie toi toia – powiedział Ziemkiewicz. Dodał, że "gdzieś tam zanikło poczucie śmieszności", a pojawiła się "straszna potrzeba męczeństwa".
Czytaj też:
Podpalił toi-toia przed kamienicą Brejzy. Sąsiad posła usłyszał zarzuty