W swoim wpisie profesor pochyla się nad sytuacją opozycji i ubolewa, że nie powstanie wielka koalicja wszystkich przeciw PiS. Wśród winowajców wymienia m.in. Władysława Kosiniaka-Kamysza, a PSL-owi życzy w jesiennych wyborach poparcia na poziomie 4,99 proc.
"To nie do wiary! Kto by pomyślał, że w godzinie próby, gdy waży się los kraju napadniętego przez partyjną klikę, niestroniącą od psychopatów i półgangsterów, bezczelnie i z szyderstwem na ustach depczącą konstytucję i rozgrabiającą państwo, odrąbującą je siekierą od Zachodu i rzucającą w ramiona Rosji, politycy mogą zdradzić!" – grzmi Hartman.
Filozof zarzuca Kosiniakowi-Kamyszowi i Grzegorzowi Schetynie, że pogodzili się już z wygraną PiS. Chwali za to Sojusz Lewicy Demokratycznej, który jego zdaniem "zachowuje się w całym tym jarmarcznym korowodzie najbardziej odpowiedzialnie i racjonalnie".
"Zdobycie 8-10 proc. przez «Koalicję Polską» (PSL z Kukizem?), a choćby i 35 proc. przez PO i jej koalicjantów nic nie da. Schetyna i Kosiniak-Kamysz zostaną przez wyborców ukarani za niezdolność do stworzenia wielkiej koalicji i odebranie ludziom nadziei na odsunięcie PiS od władzy. Wynik PO i reszty opozycji będzie przez to dodatkowo obniżony – po prostu wielu rozsądnych ludzi nie pójdzie głosować' – prognozuje Hartman.
Profesor kończy swój wpis słowami: "Żegnaj, demokracjo, żegnaj, Tusku. Witaj, Polsko taka jak zawsze – zacofana, zadufana w sobie, zakompleksiona, autorytarna, kołtuńska i biedna. Witaj wschodnia Europo, nasze przeznaczenie! Sen się skończył, czas powrócić do rzeczywistości".
Czytaj też:
"Wyborcza" wraca do śmierci Jana Kulczyka. Zaskakująca teza ws. ABW