Publicysta "Do Rzeczy" komentował decyzję szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który ogłosił, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich w 2020 r.
– To jest sytuacja z gatunku królowa Bona umarła. Tylko kompletne leszcze wierzą w to, że Donald Tusk wróci (do kraju – red.). On wielokrotnie dowiódł, że jego jedyną ideą, w którą wierzy, jest jego bogactwo. Wszystko inne ma w poważaniu – stwierdził Ziemkiewicz.
Zdaniem dziennikarza Tusk ma w Brukseli "ciepłą posadkę" i powrót do polskiej polityki mu się nie opłaca. – Po co? Ratować im wszystkim (opozycji – red.) siedzenia? Już raz ich potraktował jak drabinę – przekonywał Ziemkiewicz.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że częścią starań Tuska o "wejście na brukselską karuzelę była nie tylko haniebna polityka zagraniczna, jego zachowanie w Smoleńsku i staranie, żeby się Putin nie obraził (…), ale również przesterowanie Platformy na lewo".
Pytany, kto będzie kandydatem opozycji na prezydenta, Ziemkiewicz odpowiedział, że lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
– On jest w stanie ugrać najwięcej. Bo kto, przepraszam? Małgorzata Kidawa-Błońska? Sorry, nie wierzę. Tym bardziej, że to jest osoba, która traci przy bliższym poznaniu. Jak się posłucha, co ona mówi, to człowiek stwierdza, że Ewa Kopacz nie była taka zła – ocenił publicysta "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Trzeszczy w Koalicji Polskiej. Kukiz'15 zostawi PSL i zasili Konfederację?