Katarzyna była w dzieciństwie gwałcona przez księdza z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Miała wtedy 13 lat. Jej historię opisała w "Dużym Formacie" "Gazeta Wyborcza". Po latach sąd przyznał kobiecie 1 mln zł zadośćuczynienia.
Wyrok skomentował w internecie Stanisław Michalkiewicz, porównując Katarzynę do prostytutki. Potem kobieta wytoczyła publicyście proces. Poznański sąd przyznał jej 150 tys. zł odszkodowania. Egzekucją wyroku zajął się komornik. Michalkiewicz poinformował o tym na swojej stronie internetowej.
"14 listopada zajrzałem na konto w banku Santander i z przerażeniem stwierdziłem, że zostało wyzerowane. Obawiałem się, że okradli mnie jacyś hakerzy, więc pojechałem do banku, gdzie wyjaśniło się, że to nie hakerzy, tylko komornik sądowy, który nakazał zablokować konta" – napisał Machalkiewicz.
W swoim wpisie podał też prawdzie imię i nazwisko powódki. "Nie miałem pojęcia, kto zacz, ale komornik wyjaśnił, że chodzi o osobę molestowaną ongiś przez księdza. W publikacjach nazywana była «Kasią» - z wyjątkiem gazety «Fakt», która w roku 2009 podała jej prawdziwe personalia" – wyjaśnił.
Publicysta poinformował, że w Santanderze i mBanku zajęto mu w sumie ponad 188 tys. zł. Michalkiewicz poprosił swoich czytelników o wsparcie finansowe.
Czytaj też:
Skandal w fundacji "Nie lękajcie się". Marek Lisiński odchodzi