W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" polityk przyznał, że optował za rozwiązaniem, aby Jarosław Kaczyński został premierem podczas ostatniej rekonstrukcji rządu.
– Tak się nie stało, ale jeszcze może dojść do sytuacji, w której będzie on zmuszony, aby stanąć na czele rządu. Zdaje się, że tego nie chce, że najbardziej odpowiada mu sytuacja, w której jest strategiem, ale być może będzie musiał podjąć się roli premiera – uważa Krasnodębski.
Pytany, co musiałoby się stać, aby prezes PiS przejął stery rządu, europoseł odparł: – Musiałaby zaistnieć potrzeba poważnej zmiany układu sił. Skądinąd Jarosław Kaczyński robił to już parokrotnie.
Krasnodębski tłumaczy w wywiadzie dla "DGP", że "normalność", o której mówi PiS (Mateusz Morawiecki wielokrotnie użył tego określenia podczas swojego ostatniego expose – red.), oznacza co innego, niż "ciepła woda w kranie" Platformy Obywatelskiej.
– Tusk powiedział Polakom, że nie potrzebujemy żadnych reform, a my wręcz przeciwnie – mówimy, że normalność oznacza czasem konieczność reform – podkreśla Krasnodębski.
Czytaj też:
Andrzej Rzepliński: Reżim Kaczyńskiego ukradł mi 30 lat pracy