Chodzi o Olega Galegowa. Białoruski tygodnik "Nasza Niwa" przekazał, że od początku lipca z mężczyzną nie ma kontaktu, a miejsca jego pobytu nie znają koledzy z pracy. Z social mediów miały zniknąć jego profile.
Jak podaje prasa Oleg Galegow był tym dyspozytorem, który dyspozytorem, który sprowadził samolot na lotnisko w Mińsku.
Firma, w której pracował Galegow (Belaeronawigacja) poinformowała, że zatrudniony w niej mężczyzna od 3 lipca przebywa na urlopie. Nie odpowiedziano jednak dziennikarzom, dlaczego trwa on tak długo.
– Myślę, że on po prostu chciał się zabezpieczyć i wyjechał. Jest znakomitym specjalistą, bez problemu może znaleźć pracę w każdym kraju. Głos w opublikowanym nagraniu incydentu z Ryanair należy do niego – miał powiedzieć jeden z kolegów Galegowa, cytowany przez białoruski tygodnik.
„Nasza Niwa” sugeruje jednak, że dyspozytor mógł razem ze swoją rodziną wyjechać do ojczystej Gruzji.
Przymusowe lądowanie w Mińsku
Przypomnijmy, że służby białoruskie wymusiły 23 maja awaryjnie lądowanie samolotu linii Ryanair w Mińsku lecącego z Aten do Wilna. Na pokładzie maszyny znajdował się znany białoruski opozycjonista Roman Protasiewicz, który został zatrzymany tuż po lądowaniu i trafił do aresztu.
Roman Protasiewicz to bloger, założyciel i były redaktor naczelny opozycyjnego kanału Nexta, prowadzonego w komunikatorze Telegram.
Działania Białorusi potępiło wiele państw, w tym Polska. Premier Mateusz Morawiecki ocenił, że działania Mińska to "bezprecedensowy akt terroryzmu państwowego".
Czytaj też:
Pratasiewicz udzielił wywiadu. Skrytykował PolskęCzytaj też:
Białoruś: Więzień polityczny próbował podciąć sobie gardło w sądzie