W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” wywiad z Jarosławem Gowinem. Wywiad, po którym nadal nie wiem, czego właściwie wyrazisty krakus chce w polityce? Minister sprawiedliwości z jednej strony ogłasza satysfakcję z faktu, że kierownictwo klubu Platformy zwróciło się do posła Dunina, aby tak poprawił swój projekt o związkach partnerskich, by uniknąć zarzutów o niezgodność z konstytucją. Z drugiej strony Gowin zaraz dodaje: „Uczciwie uprzedzam, że w ostatecznym głosowaniu, po wyjściu z komisji, zagłosuję przeciw projektowi posła Dunina”. Na kolejne pytanie, czy „nie ma takiej wersji związków partnerskich, które byłby Pan skłonny poprzeć”, krakowski poseł PO odpowiada: „Jako polityk i obywatel jestem przeciwny instytucjonalizacji związków nieformalnych, bo uważam za swój obowiązek wspieranie rodziny”.
W innym jeszcze fragmencie pisze rzeczy wyjątkowo niepoprawne: „W towarzystwie Krystyny Pawłowicz czuję się zdecydowanie lepiej niż w towarzystwie Romana Kotlińskiego z Ruchu Palikota, który drukował w wydawanym przez siebie piśmie felietony mordercy ks. Popiełuszki”. Jak podejrzewam, Magdalena Środa będzie mu wypominała to do znudzenia. Ale na koniec wywiadu pada solenna deklaracja Gowina: „Nie wiem, co będę robił, gdy odejdę z rządu, ale zamierzam realizować te plany wewnątrz Platformy”.
Odkładam gazetę i nadal niewiele rozumiem z taktyki Gowina. Czy chce tworzyć własną, silną frakcję wewnątrz PO, czy raczej nadal będzie pozwalał się „łajać” premierowi? Co z Jackiem Żalkiem, który właśnie zgłosił akces do Instytutu Myśli Państwowej, czyli inicjatywy Romana Giertycha? Gowin narzeka w wywiadzie, że „w klubie prawie ze sobą nie rozmawiamy”, ale nie kontynuuje tej myśli. Deklaruje, że jeśli zabraknie na listach PO miejsca dla Johna Godsona, to on też nie znajdzie się na listach, ale unika odpowiedzi na pytanie, w jakim stanie znajduje się jego partia. Słowem – dalej nic nie wiadomo. Samotna poza obrońcy wartości to postawa zacna, ale mało polityczna. Na jak długo wystarczy Gowinowi politycznej siły?
W tejże gazecie jest też oszczędna relacja z wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego, który pojechał do Wilna, by uczestniczyć w litewskim święcie niepodległości. Wszystko to pomimo faktu, że jego litewska odpowiedniczka Dalia Grybauskaitė nie odwiedziła Warszawy z okazji obchodów 11 listopada w zeszłym roku – łamiąc pewną niepisaną tradycję w relacjach Wilna z Warszawą. Litewska pani prezydent nie odniosła się też w żaden sposób w swoim wystąpieniu do obecności gościa z Polski. Aluzyjnie za to zabrzmiało zdanie: „Potrzebujemy przyjaciół, którzy nie stawiają warunków”. Czy to nie za dużo afrontów jak na jedną wizytę? Nasuwa się pytanie – to po co Bronisław Komorowski w ogóle jechał do Wilna? Albo miał sygnały, że pani Grybauskaitė wykona jakiś pojednawczy gest, ale został oszukany – i wtedy trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Albo prezydencka wizyta odbyła się bez żadnej poważniejszej analizy tego, jak zachowa się strona litewska. A wtedy można zapytać – kto to wszystko przygotowywał?
„Gazeta Polska Codziennie”, jako jedna z niewielu obok „Rzeczpospolitej” i „Naszego Dziennika” powiadomiła o zbezczeszczeniu pomnika bohaterki żołnierzy wyklętych Danuty Siedzikówny „Inki”. Pomnik oblano czerwoną farbą – co każe podejrzewać polityczne motywy czynu.
Dlaczego inne media nie przejęły się tym aktem wandalizmu? Pytam teraz, nim za parę miesięcy ktoś obleje farbą jakąś tablicę ku czci np. Jacka Kuronia i padnie oskarżycielskie pytanie: „A dlaczego prawica milczy?”.
I na koniec smutna wiadomość o śmierci Sokrata Janowicza- poety i pisarza, który jeszcze hen w epoce gierkowskiej przypominał nam o tradycjach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ci, którzy nazywali go białoruskim wieszczem mieli sporo racji. Pamiętam jak odwiedziłem kiedyś jego ukochane miasteczko Krynki na Podlasiu. W tej małej miejscowości czuło się jeszcze klimat dawnej Rzeczpospolitej. Pamiętam też jego tom esejów: "Białoruś, Białoruś", z którego uczyłem się wiedzy, o ciężko doświadczonym przez historię białoruskim narodzie. Nie zapomnę też, że w 2007 r. Janowicz sam przyznał się do współpracy z SB.
Żegnaj cichy poeto.