Jest w Europie państwo, które całkiem niedawno wprowadziło na obszar sąsiada swoje „zielone ludziki”, przeprowadzając tam następnie głosowanie wśród miejscowej ludności. W tym czasie zlikwidowało też państwowość ukraińską, wspierając także wbrew prawu międzynarodowemu swych rodaków wszczynających powstanie na innych terenach spornych. Wreszcie – wykorzystując słabość kolejnego sąsiada – zabrało mu terytorium, grożąc użyciem siły. Rządzone było przy tym przez dyktatora, który fałszował wybory i zamykał przeciwników politycznych w obozie pracy przymusowej.
Polak zdobywca
Czy mowa o Rosji rządzonej przez Władimira Putina? Częściowo tak, ale powyższy opis dotyczy II Rzeczypospolitej, od 1926 r. pozostającej pod dyktatorską władzą Józefa Piłsudskiego. Polska ma piękną i chlubną kartę narzucania innym swej woli siłą, likwidowania wrogich tworów państwowych czy wydzierania przeciwnikowi spornych obszarów mimo wcześniejszych ustaleń międzynarodowych.
Przypomnijmy – to właśnie Piłsudski jako Naczelnik Państwa każe w październiku 1920 r. upozorować gen. Żeligowskiemu „bunt” swych żołnierzy, aby ci wkroczyli na zajmowaną przez Litwinów Wileńszczyznę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.