Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał w mocy orzeczenie z pierwszej instancji, według którego dziennikarz musi zapłacić 2,5 tys. zł grzywny. Jednocześnie sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec dwóch towarzyszących mu operatorów.
Sprawa Bogusława S.
Dziennikarze próbowali nakręcić materiał o sprawie Bogusława S., 68-letniego mieszkańca wsi k. Sokółki, który został oskarżony o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad czworgiem dzieci swojej konkubiny. Jej 13-letni syn popełnił samobójstwo Sąd co prawda nie znalazł dowodów na to, że doprowadził do tego Bogusław S., ale skazał go jednocześnie za znęcanie się nad rodziną w latach 2011-13. Mężczyzna został zatrzymany po samobójstwie chłopca. Gdy wyszedł z aresztu tymczasowego, do wsi przyjechała ekipa dziennikarzy programu „Uwaga” stacji TVN.
Sąd: Motywem chęć zdobycia atrakcyjnego materiału
Dziennikarze, aby nakręcić materiał do programu, przyjechali na miejsce i weszli na posesję. – Chciałem z nim porozmawiać, otworzyłem drzwi stodoły, wtedy rzucił się na mnie z widłami. Wybiegliśmy i zadzwoniliśmy na policję, że S. tu jest, a nie powinien być. Wszystko trwało sekundy – powiedział Patora.
Sąd Okręgowy ocenił, że doszło wówczas do naruszenia miru domowego, a nie było żadnych okoliczności, które mogłyby wyłączyć odpowiedzialność karną. Jednocześnie sąd uznał, że głównym motywem działania ekipy telewizyjnej była "chęć zdobycia atrakcyjnego materiału". – To skandal. Jeśli będzie trzeba, pójdziemy do Strasburga (...) Z całą pewnością zweryfikuję swoją propaństwową postawę jako dziennikarza współpracującego z organami ścigania – powiedział po wyroku dziennikarz.