Gazeta poprosiła posła o wyjaśnienia. Andruszkiewicz zapewnił, że działa zgodnie z prawem i ma umowę użyczenia samochodu. Wysłał dziennikarzom mail z dokumentem, ale według "SE" – o bardzo ogólnej treści i bez kwot. Po prośbie o wykaz delegacji polityk zakończył rozmowę.
"Pobierane przeze mnie zwroty za paliwo przysługują mi w pełni legalnie w ramach ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego i korzystam z nich na zasadach określonych w prawie" – tłumaczy się Andruszkiewicz.
Dziennik pisze, że poseł ruchu Kukiz'15 nie ma ani samochodu, ani prawa jazdy, a na posiedzenia sejmowe do Warszawy dojeżdża pociągiem.
Zdaniem Borysa Budki z PO sprawę "kilometrówek" Andruszkiewicza powinien zbadać marszałek Sejmu. – Szkoda, że jest to poseł z ugrupowania, które wzywa do obalenia systemu, ale jak widać, korzysta z systemu wspierania posłów w sposób antysystemowy – stwierdził w rozmowie z tabloidem polityk Platformy.
Więcej w "Super Expressie".