Należący do ukraińskiej spółki "Meridian" An-12 odleciał w sobotę wieczorem z serbskiego lotniska w Niszu. Wicepremier i szef tamtejszego resortu obrony narodowej Nebojsa Stefanowic powiedział, że maszyna ruszyła w trasę Nisz - Amman (stolica Jordanii)– Rijad (stolica Arabii Saudyjskiej)– Ahmadabad (Indie) – Dhaka (stolica Bangladeszu).
Katastrofa Antonowa An-12
Antonow nie dotarł jednak do celu, ponieważ rozbił się 40 km od miasta Kawala w Grecji. Jak podaje Reuters, na pokładzie miało dojść do awarii jednego z czterech silników. Samolot obrał w związku z tym kurs na lotnisko w Kawali, które natychmiast wyraziło zgodę na lądowanie awaryjne. Maszyna nie zdążyła jednak dotrzeć do lądowiska i z płonącym silnikiem runęła na ziemię. Śmierć poniosła ośmioosobowa załoga samolotu.
Broń dla Bangladeszu
Minister Nebojsa Stefanowic powiedział, że Antonow transportował do Bangladeszu produkty przemysłu obronnego zakupione przez tamtejszy rząd. W transakcji pośredniczyła zaś jedna z serbskich spółek. Zaznaczył, że spekulacje jakoby sprzęt miał trafić nie do Bangladeszu, ale na Ukrainę, są "złośliwe i fałszywe".
Toksyczny ładunek
W mediach pojawiły się informacje o pożarze jeszcze w trakcie lotu i wielu eksplozjach po runięciu samolotu na ziemię. Potwierdza to opublikowane w mediach społecznościowych nagranie.
W niedzielę rano służby wojskowe i przedstawiciele greckiej Komisji Energii Atomowej rozpoczęli badanie wraku z zastosowaniem drona w obawie przed toksycznością nieznanego ładunku, który utrudnił pracę przybyłym na miejsce strażakom i żołnierzom. Dwaj strażacy, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku, mieli trafić do szpitala z problemami oddechowymi.
Jeszcze w sobotę późnym wieczorem osoby zamieszkujące rejon w promieniu 2 km od miejsca katastrofy zostały poproszone o pozostanie w domu i założenie masek.
Czytaj też:
Sensacyjne ustalenia "WSJ". Ktoś celowo rozbił samolot ze 132 osobami na pokładzie?Czytaj też:
W Rosji rozbił się wojskowy samolot. Są ofiary