Rosyjska propaganda medialna uważnie obserwowała i na bieżąco komentowała najpierw niespodziewaną wizytę przywódcy USA w Kijowie, a następnie pobyt Joe Bidena w Warszawie.
W jednym z publicystycznych programów stały prokremlowski komentator i analityk Wiktor Olewicz skrytykował publicznie Władimira Putina. Jest to warte odnotowania, ponieważ tak otwarta krytyka prezydenta Rosji, nie jest częsta w mainstreamowych mediach w tym kraju. Fragment nagrania umieścił na Twitterze doradca szefa MSW Ukrainy. "Nawet rosyjscy propagandyści zauważyli, że Putin za bardzo bał się odwiedzić Donbas w ciągu ostatnich lat, podczas gdy Biden był na tyle odważny, by przyjechać do Kijowa" – komentuje Anton Heraszczenko.
– W pewnym sensie Biden pokazał, że może być w Kijowie, podczas gdy Putin przez dziewięć lat nigdy nie odwiedził Donbasu. I nie odwiedził też Kijowa – stwierdził Olewicz. Prowadzący zapytał, co takiego sugeruje jego gość. – Co do dostaw, broni dalekiego zasięgu, wszystko to można było omówić podczas poprzednich spotkań. Zełenski odwiedził Waszyngton nie tak dawno temu, rozmawiali o tym wszystkim, więc to spotkanie absolutnie nie było o tym. To PR, a po drugie, to sygnał dla Rosji – wyjaśnił analityk.
Rosyjska TV: Biden prosił Putina o pozwolenie
Wiadomo, że na krótko przed wizytą prezydenta USA na Ukrainie Waszyngton skontaktował się z Moskwą. Celem było uniknięcie nieprzewidzianych sytuacji konfliktowych. O sprawie informowała agencja Associated Press, powołując się na Biały Dom.
Słynny rosyjski propagandysta Władimir Sołowiow starał się przekonać w swoim programie, że amerykański prezydent musiał prosić Putina o pozwolenie na przyjazd na Ukrainę.
Jeden z gości nie zgodził się z taką tezą. – Amerykanie sami tak powiedzieli. Jak można to inaczej interpretować? – pytał Sołowiow. – Nie, oni powiedzieli to inaczej. Przekazali, że poinformowali Moskwę w celu uniknięcia konfliktu. Ostrzegli, by "nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów" – mówił jeden z panelistów. – Kogo niby ostrzegali? Spytali, czy mogą przyjechać. I powiedziano "droga wolna" – ripostował Sołowiow.
Dalej rosyjski propagandysta zapewniał, że gdyby tylko Kreml nie wyraził zgody, to Biden by nie przyjechał. – To czemu im nie zabroniliśmy? – przerwał mu jeden z panelistów, na co Sołowiow odparł, że to jest pytanie do Putina.
Czytaj też:
Porażka Putina. Nieudany test w trakcie wizyty Bidena