Ukraińcy wysadzili Nord Stream? Biały Dom nie chce komentować

Ukraińcy wysadzili Nord Stream? Biały Dom nie chce komentować

Dodano: 
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby Źródło: PAP / BONNIE CASH / POOL
Biały Dom nie chce komentować sensacyjnych doniesień "NYT" o tym, jakoby udział w wysadzeniu Nord Stream mieli mieć ukraińscy dywersanci.

Jak donosi "New York Times", wiadomości wywiadowcze Stanów Zjednoczonych wskazują, że za atakiem na Nord Stream może stać ukraińska grupa. Jednocześnie źródło, na które powołuje się gazeta, zauważa, że wywiad nie wskazuje na udział prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ani ukraińskich urzędników w sabotażu na gazociągu. Oznacza to, że jeśli faktycznie to grupa doprowadziła do wybuchów na NS, to działała bez instrukcji z Kijowa.

"Materiały wybuchowe zostały najprawdopodobniej podłożone z pomocą doświadczonych nurków, którzy nie pracowali dla wojska ani służb wywiadowczych. Możliwe jednak, że przeszli w przeszłości specjalne szkolenie rządowe" – czytamy w artykule. Urzędnicy amerykańscy potwierdzili również, że nie stwierdzono udziału Amerykanów ani Anglików w incydentach. Uważa się jednak, że sabotażyści najprawdopodobniej posiadali obywatelstwo rosyjskie lub ukraińskie. Obecnie istnieją "duże luki" w dochodzeniu, ale najnowsze znane dane mogą być "istotną wskazówką" w znalezieniu sprawców.

Administracja Bidena nabiera wody w usta

Tymczasem koordynator komunikacji strategicznej Białego Domu John Kirby, pytany przez dziennikarzy, odmówił skomentowania tych informacji.

Wskazał, że obecnie trzy kraje europejskie – Niemcy, Szwecja i Dania – prowadzą dochodzenia w tej sprawie. – Te dochodzenia nie są zamknięte. Postępowania nadal trwają i dlatego nie zamierzam wyprzedzać wyników tych śledztw – podkreślił John Kirby.

Wybuchy na Nord Stream

26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji nie wykluczyły sabotażu jako przyczyny, natomiast Rosja uznała to za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarczył Zachód odpowiedzialnością za wszystko.

W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.

Czytaj też:
Eksplozje na lotnisku pod Mińskiem. Białoruś: Zatrzymaliśmy sabotażystów

Źródło: CNN / "NYT"
Czytaj także