– Gersdorf potwierdziła w 100 proc. w moim przekonaniu, albo nawet w 110, że nie jest politykiem; że sędzia, prezes Sądu Najwyższego nie jest politykiem. Gdyby to zrobił polityk, to byłby to katastrofalny błąd i właściwie kompromitacja – przekonywał były prezydent na antenie RMF FM.
Dodał, że w całej sprawie nie widzi "katastrofy". – Skoro wyjaśniła, że była tam trochę przez pomyłkę, to ja bym powiedział... trochę tak, jak nie zagląda się kobietom do torebki, bo co któraś ma tam po prostu bałagan – oświadczył Komorowski.
Jego zdaniem ważniejsze od tłumaczeń Gersdorf jest to, że potrafiła przyznać się do błędu. – Widać, że dzisiaj uznała, że przypadkiem stanęła nie po tej dobrej stronie znajdując się w takim momencie w Pałacu Prezydenckim – ocenił. Były prezydent dodał, że Andrzej Duda zaprzysiągł sędziego "dublera" i to on ponosi "winę za to, co się stało w TK".
Czytaj też:
Co Gersdorf robiła w Pałacu Prezydenckim? Zaskakujące oświadczenie Sądu Najwyższego
W poniedziałek pierwsza prezes SN brała udział w ślubowaniu nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego Justyna Piskorskiego. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim. Na Gersdorf spadła za to fala krytyki. Zarzucono jej m.in., że bierze udział w zaprzysiężeniu sędziego "dublera".
Najpierw komunikat ws. jej obecności w Pałacu Prezydenckim wydał Sąd Najwyższy. Rzecznik SN Michał Laskowski stwierdził, że to był "bezrefleksyjny krok" wynikający ze "stresów i przepracowania". We wtorek głos zabrała sama Gersdorf, która tłumaczyła w rozmowie z "Faktami" TVN, że obecność u prezydenta była błędem.
Czytaj też:
Szef PSL: Gersdorf powinna przeprosić. Oświadczenie SN? Dziecinne