"Niemieccy śledczy badają dwa nowe tropy w sprawie sabotażu na gazociągach Nord Stream w ubiegłym roku. Oba prowadzą do Ukrainy" – poinformował dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Gazeta informuje o ustaleniach międzynarodowej sieci dziennikarskiej, w skład której obok "SZ" wschodzą niemieccy publiczni nadawcy WDR i NDR, polski serwis Frontstory, szwedzka gazeta "Expressen" i duński dziennik "Berlingske".
Biuro podróży czy "słup"?
Dziennikarze informują o "polskim wątku". Chodzi mianowicie o funkcjonujące na warszawskim Powiślu biuro podróży Feeria Lwowa. "Firma ta to obecnie najgorętszy trop w poszukiwaniach zamachowców, którzy 26 września 2022 roku wysadzili obie nitki bałtyckiego gazociągu Nord Stream i jedną z dwóch rur Nord Stream 2" – wskazano.
"Ale ten warszawski trop prowadzi dalej – bezpośrednio do Ukrainy. W obliczu rosyjskiej napaści i zachodniego wsparcia dla Kijowa jest to kryminalna zagadka o politycznej sile rażenia. Tym bardziej, że Feeria Lwowa to nie jedyna wskazówka, która wiedzie w stronę Ukrainy" – czytamy w dzienniku.
Jaki związek ze sprawą ma biuro podroży? "Rzekome biuro podróży miało zostać założone w 2016 roku przez dwóch obywateli Ukrainy. Przez kilka lat niewiele się tam działo – aż do 2020 roku, kiedy to akurat w czasie pandemii koronawirusa obroty nagle sięgnęły 2,8 mln euro. Jako właścicielka firmy figuruje 55-letnia Ukrainka, mieszkająca w Kijowie. W rozmowie telefonicznej z dziennikarzami potwierdziła ona ten fakt, ale na przesłane dalsze pytania już nie odpowiedziała. Kobieta pojawia się jako dyrektorka kilku firm w Polsce i w Ukrainie. Niemieccy śledczy podejrzewają, że działa jako tzw. słup. Tajne służby regularnie korzystają z fikcyjnych firm, aby maskować bądź finansować operacje. Można sobie wyobrazić, iż biuro podróży służyło tylko temu, aby wynająć i opłacić jacht 'Andromeda', w celu ukrycia prawdziwych osób, które za tym stały. Nie jest to jednak nic pewnego" – wskazano.
W marcu po raz pierwszy media informowały o podejrzeniach, że jacht "Andromeda" i jego załoga mogła mieć związek z sabotażem.
Wątek ukraiński
To jednak nie koniec. "Od Andromedy wychodzi jeszcze jeden trop, który – według mediów – ma prowadzić do ukraińskich kręgów wojskowych. Przynajmniej niektórzy członkowie załogi jachtu przedstawili podczas wynajmu swoje paszporty. Wśród nich miał być rumuński paszport na nazwisko Stefan Marcu. Osoba o takim nazwisku i dacie urodzenia faktycznie istnieje, ale według niemieckiej policji w chwili sabotażu prawdopodobnie przebywała w Rumunii. Według ustaleń sieci dziennikarskiej niemieccy śledczy podejrzewają, że paszportem tym posługiwał się 26-letni obywatel Ukrainy" – informują dziennikarze.
Kto i dlaczego wysadził Nord Stream?
26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji, które prowadzą odrębne śledztwa w tej sprawie, doszły do wniosku, że był to sabotaż, ale nadal nie wiadomo, kto za nim stoi.
Rosja uznaje to zdarzenie za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarcza Zachód odpowiedzialnością za wszystko.
W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Czytaj też:
Scholz wprost: Teraz Ukraina nie może liczyć na gwarancje bezpieczeństwa NATOCzytaj też:
"Inwazja wojsk ukraińskich". Co się dzieje pod Biełgorodem?