Według gazety sejmowe przesłuchanie Kwiatkowskiego oznacza, że na dobre ruszy postępowanie mogące skutkować postawieniem go przed Trybunałem Stanu.
"Rz" przypomina, że sprawa obecnego szefa NIK zaczęła się w 2015 r., gdy do mediów wyciekły fragmenty rozmów prezesa Kwiatkowskiego z podkarpackim posłem PSL Janem Burym. – Ty sobie szykuj kandydata na wicedyrektora – miał mówić Kwiatkowski przed konkursem na wiceszefa delegatury w Rzeszowie.
"Zdaniem śledczych do ustawiania konkursów miało dojść nie tylko w Rzeszowie, ale też w Łodzi i centrali NIK. Latem 2015 r. prokuratura skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetów Burego i Kwiatkowskiego" – czytamy w dzienniku.
– Zamierzaliśmy przesłuchać pana prezesa w marcu, ale niestety nie udało się dograć terminu. Dopiero w styczniu komisja zapoznała się z opiniami wskazującymi, czy w tej samej sprawie mogą się toczyć postępowania w Sejmie i przed sądem – powiedziała w rozmowie z "Rz" Iwona Arent (PiS), szefowa Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
Jak podkreśla gazeta, choć Krzysztof Kwiatkowski zostanie przesłuchany w Sejmie, nie oznacza to, że PiS spieszy się z postawieniem mu zarzutów. Jego kadencja na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli upływa w sierpniu 2019 roku.