W poniedziałek Komisja Europejska uruchomiła procedurę wobec Polski ws. zmian w Sądzie Najwyższym. Komisja zarzuca Polsce naruszenie prawa unijnego. Może to się zakończyć pozwem do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Tymi działaniami wydaje się być zachwycony redaktor Żakowski, który w dzisiejszej audycji radia Tok FM dziwił się, że w protestach przeciw zmianom w sądownictwie nie bierze udział tyle osób, co w zeszłym roku. Dziennikarz apelował do słuchaczy w tej sprawie.
– To dziś jest ten dzień, o który będą pytać Wasze wnuki: babciu, dziadku gdzie byłeś tego dnia, gdy zmieniano nam ustrój. A co oni odpowiedzą? Wiesz, byłem wtedy nad Wisłą, albo oglądałem mecz wtedy – rozwodził się redaktor.
Żakowski stwierdził, że niska frekwencja jest godna ubolewania. – Jest coś niepokojącego w tym tysiącu, który w poprzednich dniach był jeszcze mniej liczny. To były pojedyncze setki – przyznał redaktor. Dziennikarz stwierdził, że "warszawka" zamiast protestować przeciw zmianom w sądach, woli spędzać czas wolny w klubach i w ogródkach.
– Co się stało, że ci intelektualiści, artyści, japiszony, które dwa lata temu tak pięknie protestowali, co się stało, że dziś, gdy następuje kulminacja, oni wszyscy nie przychodzą? Dziś jest szansa, by się jeszcze zrehabilitować – namawiał redaktor. – Jeszcze nie jest za późno. Nie wszystko jest zdeterminowane. Warto się uaktywnić – namawiał.
Czytaj też:
KE uruchomiła procedurę wobec Polski ws. zmian w Sądzie NajwyższymCzytaj też:
Rzecznik SN: Szkoda, że procedury KE nie zaczęły się parę miesięcy temu