Szef PO był pytany o sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej", z którego wynika, że większość wyborców Platformy widzi w roli przyszłego premiera szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Schetyna oświadczył, że wyniki badania przyjmuje z pokorą. Jak przekonywał, to nie kandydaci na przyszłego premiera są dziś najważniejsi. – Jeżeli dzisiaj zaczniemy dzielić stanowiska i teki, ustalać, kto zostanie premierem, kto ministrem cyfryzacji, to na pewno nie wygramy wyborów – zaznaczył.
Według sondażu przeprowadzonego przez IBRiS Schetyna zajął dopiero czwarte miejsce. Wyprzedzili go: Władysław Kosiniak-Kamysz, Paweł Kukiz i Robert Biedroń. Ankietowanych poproszono, aby spośród obecnych polityków opozycji wskazali najlepszego kandydata na premiera w sytuacji, gdyby jesienią 2019 roku PiS stracił władzę.
– Nie jestem w polityce, by być premierem. Jestem w polityce po to, by Polskę przywrócić do mainstreamu europejskiego, żeby potwierdzić rządy prawa, demokracji parlamentarnej i wolności obywatelskich. To jest najważniejsze – przekonywał w TOK FM lider PO.
Schetyna stwierdził też, że nie będzie wskazywał premiera dla opozycji, bo "najważniejsza jest współpraca i zaufanie". Jak tłumaczył, z Kosiniakiem-Kamyszem rozmawia często, ale nie o podziale stanowisk.
Czytaj też:
Oto najlepszy kandydat opozycji na premiera. Zaskakujący wynik