Według informacji "GW" przed wybuchem afery KNF ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego próbował uzyskać z prokuratury dostęp do akt afery taśmowej. Chrzanowski miał szukać nagrań Leszka Czarneckiego, bankowca, który wkrótce potem oskarżył go o korupcję.
"Wyborcza", powołując się na źródła w Komisji, pisze, że oficjalnie powodem miała być "tocząca się w KNF procedura dotycząca rękojmi inwestora, ale jednocześnie wiadomo, że co najmniej od 28 marca do 13 listopada 2018 r. Chrzanowski zaciskał wokół Czarneckiego pętlę".
Dziennik informuje, że były szef KNF szukał dostępu do nagrań bankiera, które były w prokuraturze Warszawa-Praga, prowadzącej śledztwo w sprawie afery taśmowej z lat 2014–2015.
"Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga nie zaprzeczyła, że KNF wnioskowała o dostęp do podsłuchów Czarneckiego. Poinformowała nas, że akta główne oraz podręczne śledztwa dotyczącego afery taśmowej 'znajdują się poza siedzibą tutejszej jednostki'. Czyli w sądzie, w którym toczyła się sprawa przeciwko Falencie" – czytamy na łamach "GW".
Zdaniem źródeł, na które powołuje się gazeta, Chrzanowski interesował się aktami z afery podsłuchowej, bo chciał sprawdzić, czy jest w nich "taśma na Czarneckiego". Miałby to być potencjalny hak do wykorzystania przeciwko bankierowi, który nie chciał się ugiąć pod naciskami szefa KNF.
Czytaj też:
Atak Leszka Czarneckiego na ekipę TVP. Szokujące nagranie