MACIEJ PIECZYŃSKI: W swojej książce „Głowa. Instrukcja użytkowania” podkreśla pan, jak ważne jest mieć wizję. Przez ostatnie 27 lat w polskim życiu publicznym powstało wiele pomysłów, jak zmienić na lepsze otaczającą rzeczywistość. A jednak wciąż w wielu aspektach stoimy w miejscu… Dlaczego?
CZESŁAW BIELECKI: Cóż, nasza polityka jest jak nasze życie. Za dużo rzeczy zagadujemy i przegadujemy. W mojej książce spróbowałem odpowiedzieć na pytanie, jak myśleć, aby skutecznie działać. Wizja, także polityczna, nie może kończyć się na słowach. Chodzi o materializację naszych pomysłów w przewidywalnym terminie, tymczasem już w codziennym życiu mamy ogromne problemy z kalendarzem i zegarkiem. „Głowa” jest o życiu, a nie o polityce. Jesteśmy niepraktyczni? Raczej nieskuteczni. Niezborność zwykliśmy czymś tłumaczyć. Błędy okraszać dobrymi intencjami. Nasze życie zbiorowe przypomina polski futbol. Nigdy nie wiadomo, czy większość nie zaimprezuje przed ważnym meczem. Ci sami, którzy potrafią znakomicie grać w zagranicznych klubach, kierowani przez tamtejszych trenerów, na rodzimym podwórku zapominają, czym jest duch zespołu. Grają do tyłu, a nie do przodu. A mecz trwa niezmiennie dwa razy po 45 minut. To kwestia rozumienia reguł gry. W Polsce często instytucje nie pełnią funkcji, do których zobowiązuje ich nazwa. Nie wystarczy więc stanąć na ich czele. Sądy muszą być przecież skuteczne i odnosić wyroki do rzeczywistości. A tak nie jest. Panują wciąż bezprawie i niesprawiedliwość, mimo że mamy wolność i demokrację. Mam wrażenie, że sędziowie są niezawiśli od zdrowego rozsądku. Dlatego jest tak ważne, aby kolejna ekipa zamiast rozliczać poprzedników, przede wszystkim robiła to, co zamierza. Głoszę zasadę przedostatniego pytania. Zwykliśmy zatrzymywać się przy nim, żeby nie zobaczyć w lustrze własnej wyobraźni, że nie tylko król jest nagi, lecz także my.
Pisze pan, że 100 dni dla rządu to powinien być czas prawdziwej próby skuteczności. Jak z tą próbą poradził sobie PiS?
Myślę, że obóz rządzący ma wizję, natomiast kompletnie nie ma formy. Nie rozumiejąc i lekceważąc formę, kapitał ludzki i intelektualny, gubi tę wizję. PiS nie przyjmuje tej prawdy, tego, że nie wystarczy mieć szlachetnych intencji, trzeba jeszcze być skutecznym. Inaczej żadna kampania wizerunkowa nie pomoże. Nie ma podziału na formę i treść. Przywołuję w „Głowie” genialne powiedzenie Karola Irzykowskiego: „Wypłata formy następuje w monecie treści”. Gdy słyszę, że forma to sprawa drugorzędna, widzę satyryczny rysunek Szymona Kobylińskiego. Kucharka kopie nogą odrzuconą formę do ciasta; ciasto wycieka jej między palcami, a ona krzyczy: „Co tam forma! Dla mnie ważna jest treść!”. Zbyt dużo w naszym życiu publicznym jest surowego ciasta, a chodzi nam przecież o wypieki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.