Kto nas obroni przed polskim rządem?
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Kto nas obroni przed polskim rządem?

Dodano:   /  Zmieniono: 

Ustawa o gazie łupkowym, którą rząd przedstawi w najbliższych dniach, musi stać się przedmiotem naszej wspólnej debaty, ponieważ ma być zabezpieczeniem energetycznym i finansowym dla wszystkich Polaków – zaręczał Tusk w październiku 2012 r.

Ile „najbliższych” dni upłynęło od tamtej pory? Z grubsza licząc, sporo ponad 300, a ustawy jak nie było, tak nie ma. Tymczasem z Polski – jeden po drugim – czmychają największe na świecie koncerny wydobywające gaz łupkowy. Oto jednak pojawiła się nadzieja, że wydobycie gazu wreszcie ruszy z kopyta.

Nie, to nie rząd Tuska, mistrza Polski wszech czasów w trwonieniu naszego czasu i pieniędzy, nagle przyspieszył to, co od lat koncertowo zawala, czyli tworzenie dobrego prawa, bez którego ani poszukiwanie, ani pozyskiwanie gazu z łupków po prostu nie jest możliwe. Nie! To George Soros, jeden z najbogatszych finansistów świata, ostro zabrał się do inwestowania w złoża polskiego gazu z łupków. I nie pozostaje nic innego, jak tylko mieć nadzieję, że może choć on znajdzie w sobie dość siły, by wymusić na ekipie Tuska to, czego od tak dawna nie potrafi ona zrobić w ramach służbowych obowiązków, za niewywiązywanie się z których każe nam słono sobie płacić.

To nie pierwszy raz, gdy wskutek wyjątkowej nieudolności ekipy Tuska Polacy obrony przed własnym rządem, jego katastrofalnymi w skutkach działaniami i zaniechaniami, chcąc nie chcąc, zaczynają upatrywać poza Polską.

Tak było na przykład w sprawie koszmarnie niekorzystnej dla nas Polaków, umowy z Gazpromem, którą za plecami wyborców – w przedziwnych okolicznościach – wyfasował i zaakceptował rząd Tuska. Gdyby nie stanowcze weto Komisji Europejskiej, musielibyśmy płacić za rosyjski gaz jeszcze dłużej i jeszcze wyższą cenę.

Urzędnicy Komisji wspierają również polskich podatników przed wyrzucaniem ich pieniędzy w błoto, pilnując, by grosz publiczny nie trafiał do podupadających, zazwyczaj źle zarządzanych firm.

Wreszcie to Bruksela daje jakąś (ostatnią?) nadzieję na pohamowanie tandemu Tusk-Rostowski, topiącego Polskę w morzu długów. Szef KE José Barroso już dawno stracił podziw dla prestidigitatorskich sztuczek Jacka Rostowskiego i z rosnącym zniecierpliwieniem zachęca nasze polityczne niedojdy do ratowania finansów państwa przed katastrofą.

I nawet jeśli siła sprawcza eurokratów poza granicami siedziby KE jest iluzoryczna (i dobrze, że tak się dzieje), to przynajmniej swym głosem sprzeciwu wypełniają pustkę spowodowaną brakiem na polskiej scenie politycznej liczącej się partii liberalnej.

No dobrze, ale – w istocie – cóż to za pociecha? Czy można sobie wyobrazić coś bardziej upokarzającego, niż być bronionym przed nieudolnością własnego rządu przez instytucje z zewnątrz? Owszem, można, ale nie przychodzi to łatwo.

Na zdjęciu George Soros / foto: Jeff Ooi

Czytaj także