"Więcej czynów, a nie pustych słów". Kowalski mocno odpowiada ambasadorowi Niemiec

"Więcej czynów, a nie pustych słów". Kowalski mocno odpowiada ambasadorowi Niemiec

Dodano: 
Były wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski
Były wiceminister aktywów państwowych Janusz KowalskiŹródło:PAP / Tomasz Gzell
Poseł Solidarnej Polski w mocnym wpisie odpowiedział na tweet ambasadora Niemiec w Polsce. Arndt Freytag von Loringhoven pisał w nim o problemach jego rodaków z pamięcią historyczną.

Ambasador Niemiec w Polsce zamieścił na swoim koncie na Twitterze wpis, w którym skomentował artykuł w internetowym wydaniu tygodnika "Der Spiegel". Chodzi o wywiad, jaki dziennikarz tytułu przeprowadził z Hanną Radziejowską, dyrektor berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego. Radziejowska zarzuciła Niemcom szokujący brak wiedzy na temat historii Polski i doświadczeń Polaków podczas II wojny światowej. Tweeta niemieckiego ambasadora w mocnym wpisie skomentował Janusz Kowalski, polityk Solidarnej Polski.

Brak wiedzy o Polsce

Radziejowska pytana o to, czego Niemcy muszą jeszcze nauczyć się o historii Polski, odpowiedziała, że w tym celu przeprowadzono projekt badawczy. Wyniki zebrane przez badaczy okazały się szokujące.

– Możemy się tylko domyślać, ilu ludzi w Niemczech tak naprawdę wie coś na ten temat [historii Polski - przyp.red.]. W tym celu uruchomiliśmy projekt badawczy. Jednak po półtora roku mam wrażenie, że w Niemczech jest w zasadzie bardzo mało wiedzy, zarówno o historii XX wieku w Europie Wschodniej, jak i o sztuce i kulturze. Niemcy znają Bauhaus, ale nie polski modernizm w Gdyni – powiedziała.

Jak stwierdza Radziejowska, takich "luk w pamięci" jest więcej.

– Zainteresowana opinia publiczna pamięta Francję i tamtejszą okupację niemiecką, ale nie nazistowski reżim w Polsce. Nie ma też pojęcia o starszej historii: wszyscy w Niemczech znają na przykład Karola Wielkiego. Ale takich punktów odniesienia dla Polski nie ma. Profesor Dieter Bingen mówi o „lukach w niemieckiej pamięci” – stwierdziła.

– Brakuje świadomości, że Polska ma również ponad trzy miliony nieżydowskich ofiar(...). Następnie poniosła nieodwracalne straty w nauce i kulturze, całkowite zniszczenie państwa. Niemcy prawie nic nie wiedzą o polskim ruchu oporu ani o tym, że Polska była na wszystkich frontach II wojny światowej – konstatuje Radziejowska.

Wrażliwe podejście do historii

Wywiad z dyrektor berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego skomentował na Twitterze ambasador Niemiec w Polsce. Arndt Freytag von Loringhoven, którego nominacja wywołała swego czasu dużo kontrowersji w Polsce, napisał, że w kwestii trudnych relacji obu narodów na przestrzeni dziejów potrzeba "wrażliwego podejścia" do tego tematu.

"Zgadzam się z oceną, że w Niemczech są puste przestrzenie pamięci. Dlatego tak ważne jest polskie miejsce pamięci w Berlinie i polsko-niemiecki podręcznik do historii. Potrzebne jest szczegółowe, wrażliwe podejście do historii i wolność badań naukowych" – napisał dyplomata.

"Więcej czynów"

Na wpis ambasadora zareagował poseł Solidarnej Polski. Janusz Kowalski zwrócił uwagę, że w trudnych relacjach polsko-niemieckich jest potrzebna nie tylko dobra wola i "wrażliwość", ale także konkretne czyny.

""Wrażliwe podejście do historii"? Wystarczy mówić prawdę - Niemcy powinni o tym pamiętać, gdyż wybielają odpowiedzialność za swoje zbrodnie. W niemieckich domach przechowywane są do dziś np. zrabowane przez Pana rodaków polskie dzieła sztuki. Więcej czynów, a nie pustych słów" – napisał polityk.

twitterCzytaj też:
"To niekonstytucyjne". Kowalski mocno o słowach Gowina
Czytaj też:
Kowalski: Przyjaciele z PiS powinni częściej słuchać dobrych rad Ziobry

Źródło: Twitter / "Der Spiegel"
Czytaj także