Od kilku dni na rosyjskim serwisie Telegram pojawiają się informacje dotyczące Michała Dworczyka. Polityk podkreśla, że część informacji jest fałszywa. Szef KPRM dodaje, że nadal nie wie, kto stoi za atakami.
W piątek Dworczyk opublikował na Twitterze kolejne oświadczenie. "Mimo, że nie można w tej chwili jednoznacznie wskazać kto stoi za tym atakiem to jest oczywiste, że jego intencją jest podważenie do mnie oraz wielu innych osób pełniących funkcje publiczne" – przekazał polityk.
Dworczyk podkreślił, że nie używał konta pocztowego do przesyłania jakichkolwiek informacji, które mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. „Według mojej wiedzy nadal prowadzone są ataki na konta mojej rodziny w różnych kanałach komunikacji, nawet w odniesieniu do moich dzieci”– dodaje.
"Do czasu pełnego wyjaśnienia skali tego ataku oraz jego źródeł odnoszenie się do poszczególnych wiadomości zamieszczanych na rosyjskiej platformie Telegram jest poważnym błędem, bo należy założyć, że celem prowadzonych wrogich działań jest m.in. zaangażowanie adresatów bądź nadawców wykradzionych informacji, do potwierdzania lub zaprzeczania ich prawdziwości" – napisał szef KPRM.
Atak hakerski na skrzynkę Dworczyka
We wtorek wieczorem hakerzy włamali się na prywatną skrzynkę mailową ministra Michała Dworczyka oraz jego żony. Profil Agnieszki Dworczyk wkrótce zniknął z Facebooka.
W środę w mediach społecznościowych Dworczyka pojawiło się oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Szef KPRM potwierdził, że doszło do ataku hakerskiego, jednocześnie zapewnił, że na skrzynce mailowej nie znajdowały się żadne tajne informacje. "Poinformowane zostały stosowne służby państwowe" – zaznaczył.
Sprawę analizuje m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, o czym poinformował rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Czytaj też:
Hakerzy zaatakowali skrzynkę mailową Dworczyka. Oświadczenie ministraCzytaj też:
Służby specjalne analizują włamanie na konto Dworczyka