Przywódcy Unii Europejskiej przyjęli w piątek w nocy twarde stanowisko wobec Rosji – ale dopiero po tym, jak Polska i kraje bałtyckie ostro sprzeciwiły się Niemcom i Francji – torpedując propozycję największych potęg Wspólnoty, by doprowadzić do szczytu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
"Inicjatywa została pogrzebana zanim zdążyła się narodzić"
Sprawę tę skomentował w artykule opublikowanym na łamach gazety Kommiersant i czasopisma "Rosja w globalnej polityce" szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.
Polityk wyraził pogląd, że politykę Unii Europejskiej coraz częściej określa "agresywna mniejszość rusofobiczna". Potwierdzeniem tego miały być - według Ławrowa - wydarzenia z ostatniego szczytu Wspólnoty, podczas którego omawiano perspektywy stosunków z Rosją. "Inicjatywa Angeli Merkel i Emmanuela Macrona odnośnie przeprowadzenia spotkania z W. W. Putinem nie zdążyła się jeszcze narodzić zanim została pogrzebana" – wskazał. Ławrow napisał ponadto, że od razu po spotkaniu prezydentów Rosji i USA w Genewie "liderzy UE i NATO pośpiesznie wypowiadali się, że w ich stanowisku wobec Rosji nic się nie zmieniło, co więcej są gotowi na dalsze pogorszenie stosunków z Moskwą”.
"Państwa bałtyckie i Polacy udaremnili tę 'samowolkę' Berlina i Paryża"
"Jak zwrócili uwagę dziennikarze, USA samym faktem rosyjsko-amerykańskiego szczytu w Genewie dali jak gdyby zielone światło tej inicjatywie, ale państwa bałtyckie i Polacy udaremnili tę „samowolkę” Berlina i Paryża (a ambasadorów Niemiec i Francji w Kijowie wezwano do MSZ Ukrainy, by wytłumaczyli się w sprawie tej „niesubordynacji”). Rezultatem tej dyskusji w Brukseli było polecenie opracowania przez Komisję Europejską i Służbę zewnętrzną Unii Europejskiej nowych sankcji przeciwko Moskwie – na razie bez wskazania na jakieś „grzechy”, po prostu żeby było na zapas. W razie potrzeby coś wymyślą” – napisał Ławrow.
W swoim artykule szef rosyjskiej dyplomacji odniósł się też do zachodnich "zasad", których "wspaniałość" polega na "braku konkretów". "[...] jak tylko ktoś postępuje wbrew woli Zachodu, oni natychmiast gołosłownie mówią o 'łamaniu zasad' (podawać faktów nie będą) i ogłaszają swoje prawo do 'ukarania' tego, kto je 'narusza'. Tak więc im mniej konkretów, tym większe pole dla samowoli – w interesach powstrzymywania konkurentów nieuczciwymi metodami" – czytamy. Ławrow dodał, że w Rosji "lichych" lat 90. nazywalo się to "działaniem według pojęć".
Czytaj też:
Nie będzie szczytu UE–Putin. Morawiecki zablokował "niedorzeczny pomysł"Czytaj też:
Waszczykowski o polityce Berlina: Chodzi o miliardowe interesy i hegemonię