Parlament Europejski uznał, że aborcja jest prawem człowieka. Jak Pan to skomentuje?
Patryk Jaki: Prawa człowieka są formalizowane i to nie jest tak, że każdy może dokładać coś od siebie. Mają one wartość dlatego, że zostały przyjęte przez większość państw. W tak rozumianym katalogu Praw Człowieka nie ma ani słowa o prawie do aborcji. Przeciwnie, jest tam mowa o ochronie ludzkiego życia. Interpretacja Parlamentu Europejskiego nic tutaj nie zmienia. Uznanie, że aborcja jest prawem człowieka to upadek moralny elit europejskich. W niektórych krajach są próby wprowadzania aborcji na życzenie do dziewiątego miesiąca ciąży. Oznacza to, że dąży się do zabijanie nienarodzonych dzieci nawet w przypadku kiedy mogłyby one samodzielnie przeżyć poza organizmem matki. To prawdziwe barbarzyństwo, uczenie pogardy do cudu jakim jest życie oraz budowanie człowieczeństwa na fundamencie zła.
Czy może to posłużyć jako nacisk do zmian prawnych w Polsce?
Tak, od dłuższego czasu przed tym przestrzegam. Rozporządzenie o tzw. warunkowości, które próbuje się rozszerzać w unijnych rezolucjach, zmierza do tego typu interpretacji. Raport, który został przyjęty, nie jest źródłem prawa, tworzy natomiast otoczenie, które może rozszerzyć ten proces, a to wobec Polski byłoby już potężnym narzędziem. Jako źródło prawa wskazany jest art. 2. Traktatu o Unii Europejskiej, mówiący o wspólnych wartościach. Uważam, że wielu polityków nie dostrzega tego zagrożenia.
Czy stanowisko izraelskich polityków jest Pańskim zdaniem groźne dla Polski? Wydaje się, że miało ono niewiele wspólnego z prowadzeniem dyplomacji.
To były nieprawdziwe i bezczelne słowa. Na takie ataki Polska powinna reagować z całą stanowczością. Gdyby to ode mnie zależało, odpowiedziałbym im, że wpisują się w narrację kłamstwa historycznego, na które nie będziemy już dłużej przyzwalali. Minął już czas kiedy Polsce można było skakać po głowie i o losach naszego narodu można było mówić tylko na tyle, na ile pozwoliły USA i Izrael. Musimy zacząć otwarcie mówić o tym, jaka była rola Polski w czasie II wojny światowej i w czasie powojennym. Tak się składa, że Polacy, którzy najbardziej ze wszystkich narodów bronili Żydów, zapłacili za to najwyższą cenę. Jeżeli dzisiaj jeszcze mielibyśmy płacić Izraelowi, to przekroczyłoby to granice bezczelności. Nieruchomości, których oni się domagają zostały zniszczone przez III Rzeszę. Niemcy do dziś płacą Izraelowi ogromne pieniądze, a my nie dostajemy od nich nic. Polacy odbudowali te nieruchomości swoją ogromną siłą, mimo że nasze państwo zostało ograbione, a duża część narodu wymordowana. Tym bardziej, że właścicielami wspomnianych nieruchomości były osoby pochodzenia żydowskiego, ale jednocześnie obywatele II RP. Przypomnę, że w 1939 r. polscy rabini wystosowali odezwę do obrony swojego państwa.
Czy w związku z tym polska polityka historyczna wymaga naprawy?
Po II wojnie światowej Polska była słabym krajem, przez 50 lat uzależnionym od Sowietów. W III RP w większości nasze elity polityczne chełpiły się pedagogiką wstydu. Epatowali Jedwabnem i innymi negatywnymi aspektami polskiej historii, a nie pokazywali tych pozytywnych. Trudno się dziwić, że inne państwa to wykorzystywały, ponieważ historia jest przestrzenią rywalizacji na arenie międzynarodowej. Nadszedł czas, aby tę walkę potraktować poważnie. Należy zdecydowanie reagować, kiedy w Izraelu grupa polityków gra na polonofobicznych nutach. Musimy być bardziej asertywni. Błędem polskiego państwa było to, że odpuściliśmy ustawę o IPN w 2018 r., mimo że zawierała ona tylko przepis, że naszego kraju nie wolno pomawiać na arenie międzynarodowej. Dokładnie takie same prawo posiada Izrael i wiele innych państw zachodnich. Wygląda na to, że im wolno więcej. A ja chciałbym zapytać: dlaczego?