Zuzanna Falzmann: Pogróżki dostawała cała rodzina, również dzieci

Zuzanna Falzmann: Pogróżki dostawała cała rodzina, również dzieci

Dodano: 
Zuzanna Falzmann
Zuzanna Falzmann Źródło: PAP / Leszek Szymański
W niedzielę przypada 30. rocznica śmierci Michała Falzmanna, inspektora NIK, który wykrył tzw. aferę FOZZ.

Oficjalną przyczyną śmierci Falzmanna był zawał serca. Dwa dni przed śmiercią, kontroler NIK skierował do NBP wniosek o udostępnienie informacji objętych tajemnicą bankową, po czym jeszcze tego samego dnia został odsunięty od wszelkich czynności w NIK.

W rozmowie z Polskim Radiem jego córka, Zuzanna Falzmann ocenia, że odpowiedzialni za wyprowadzenie pieniędzy z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego nie ponieśli odpowiedzialności, a w sprawie "skazano płotki".

Więcej pytań niż odpowiedzi

Zuzanna Falzmann powiedziała, że w sprawie afery FOZZ jest nadal więcej pytań niż odpowiedzi. Przyznała, że sprawa nie została do końca wyjaśniona. – Tak samo jak niewyjaśniona została śmierć taty. Uważam, że odpowiednie służby powinny się nad tą sprawą pochylić i na pewno odpowiedzialność powinny ponieść osoby, które dorobiły się gigantycznych majątków dzięki Funduszowi Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Osoby skazane w tej sprawie to naprawdę są płotki – oceniła.

Jak wspomniała, jako dziecko nie rozumiała mechanizmu afery FOZZ, ale wiedziała, że jej ojcu grozi niebezpieczeństwo: – Pamiętam doskonale pogróżki, które dostawali rodzice, głównie tata, ale pogróżki dotyczyły również nas - jego dzieci. Były takie momenty, kiedy nie chodziliśmy do szkoły, bo sytuacja była tak niebezpieczna i nie było wiadomo, co się wydarzy. Niejednokrotnie było tak, że gdy wracaliśmy do domu, to były poodcinane wszystkie wtyczki – od telefonu, od telewizora, od lamp. Takie rzeczy nie dzieją się przypadkowo.

Nie zmarł na zawał serca

Zuzanna Falzmann nie ma wątpliwości, że jej ojciec nie zmarł na zawał serca. W rozmowie z Polskim Radiem opowiada, że była świadkiem rozmowy swej matki z lekarzem na temat sekcji zwłok Michała Falzmanna: – Lekarz wziął mamę na stronę i wytłumaczył, że sekcja zwłok po prostu nie ma sensu, bo są środki, które się dosypuje do kawy i one znikają z organizmu w ciągu godziny czy dwóch.

Czytaj też:
"Komedia!". Cenckiewicz komentuje wpis Rosatiego

Źródło: Polskie Radio
Czytaj także