To takich bezkrytycznych eurofanatyków odruch Pawłowa: jak coś jest związane z Unią, to choćby nie wiem co złego by się działo zawsze mówią, że wszystko jest cacy i pięknie, a kto mówi inaczej, jest „wrogiem Europy”, „faszystą”, „katolem” lub/i „kumplem Putina”. Owi bezrefleksyjni goście wielu narodowości i płci obojga nawet się nie zająkną, jak po jakimś czasie Komisja Europejska czy inne unijne instytucje same uderzą się w pierś, przeproszą za błędy czy grzechy zaniechania, ubiorą się – chwilowo oczywiście – w worek pokutny i pójdą do Canossy. Gdy ludzie zdroworozsądkowi mówili, w zeszłym roku, że Unia Europejska zareagowała katastrofalnie, bardzo późno, bez głowy i przeciwskutecznie na zarazę – jaki to był rwetes, jakie oburzenie, gromy, wyzwiska, ba, kalumnie. Potem całe towarzystwo ucichło niczym mysz pod miotłą, gdy sama przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Gertrud von der Leyen (de domo Albrecht) przepraszała w imieniu KE, sumitowała się, prosiła o wybaczenie i obiecywała poprawę w przyszłości.
Teraz mam poczucie deja vu. Od wielu miesięcy krytykowano EMA. Przez cały ten czas unijne towarzycho oburzało się, jak można krytykować Europejską Agencję Leków w czasie pandemii!? Cóż to za pokrętna logika: ci państwo chcieliby pewnie, aby zawiesić wszelką krytykę do ustania COVID-19, tak, aby unijne święte krowy mogły paść się spokojnie. A tu bach ! Komisja Europejska uznała właśnie, że jednak były poważne zaniechania i błędy, a także -jak powiedziała komisarz do spraw zdrowia Cypryjka Stella Kyriakides - „niedobory podstawowych leków” i „niedobory sprzętów medycznych”. Pani komisarz. Larnaki zwróciła uwagę na zbyt wolne opracowywanie i zatwierdzanie listy koniecznych leków.
Skądinąd jakże euroentuzjastyczny Parlament Europejski dopiero co, równo dwa tygodnie temu, przyjął w specjalnym w stanowisku, że UE „nie jest odpowiednio przygotowana do walki z takim kryzysem”. O Europejskiej Agencji Leków stwierdził, że nie miała odpowiednich możliwości działania.
Jak widać, uznano, że unijny król dzierżący dumnie niebieską flagę z gwiazdkami też czasem bywa nagi… Szkoda tylko, że bezkrytycznie entuzjaści Brukseli zamykają usta tym, którzy o tej nagości – niczym chłopczyk z baśni Andersena – chcą uprzedzać zawczasu…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.