To fatalny znak dla tych, którzy chcą kontynuować dotychczasową politykę sanitaryzmu, lockdownów i trzymania towarzystwa w niejasnym stanie nieograniczanego zawieszania wolności obywatelskich. Odłóżmy na razie dywagacje DLACZEGO i KTO to robi, te wszystkie teorie, które są na tyle ciężko weryfikowalne, że zaraz podpadają pod spiskowe wersje (które w większości przypadków historia potwierdza po jakimś czasie). Przyjmijmy wersję oficjalną. Szczepienia są zbawieniem dla świata, czy świat tego chce czy nie, czy szczepionka działa czy nie, bo to da nam powód, by się otworzyć. Jeśli przyjmie się ten dogmat, to cała reszta jest już tego konsekwencją.
A więc co trzeba zrobić jak nie idzie? No bo nie idzie. Hulajnogi nie zadziałały i pazerność nie okazała się kluczem do wzmocnienia naturalnego strachu. Jesteśmy średnio zaszczepieni, ale i tak lepiej niż Francuzi czy Japończycy. A tu słabo przybyło z powodu loterii, zwłaszcza, że zapisali się bardziej ci, co i tak jeszcze przed nią się zaszczepili, niż ci, co na widok wouczera pobiegli do punktu szczepień. Była też obdzwonka, która także źle poszła. 2% skuteczności to słaby wynik, ale trzeba było być bardzo naiwnym by myśleć, że telemarketer przekona kogoś, kto wytrzymał zmasowany atak mediów i zatroskanych przyjaciół. No, tu też nie wyszło. I jak się doda alarmistycznie dobre dane (sic!) zakaźne, to wychodzi, że organiczna motywacja przyrostu zaszczepionych – czyli strach przebrany w maskę poświęcenia się dla ogółu – wyczerpała się. A tu jeszcze połowa luda do zaszczepienia. Co więc robić?
Delta
No, wymyślono Deltę. No, bo jak już wszyscy wiedzą, że Wuhan w odwrocie i nawet nie ma na kim przysiąść, bo to albo szczypnięci, albo ozdrowieńcy, to trzeba wymyśleć coś innego, aby motywacja była. O Delcie zrobię później wpis, bo to też ciekawa zagwozdka, ale tu wystarczy w tym temacie, że ma ona działać na jeszcze niezaszczepionych i przygotowywać szczepniętych na trzeci strzał. Dość też w temacie, zanim go opuścimy i zapowiemy na przyszłość, aby stwierdzić, że manewr się udał, ale… przekonał tylko przekonanych, to znaczy, że z powodu Delty niewielu nieszczypniętych da się przekonać do „ostatniej prostej”. A więc i tu przyrostów nie będzie.
Jaki jest więc scenariusz na tzw. IV Falę? Po pierwsze, na tyle propagandowo skuteczny, że ci co mają w nią wierzyć (głównie szczypnięci) i tak bardzo są przekonani o jej nieuchronności, choć dane na razie niczego takiego nie pokazują. To jeszcze raz potwierdza tezę, którą uprawiam od dawna: dane epidemiologiczne będą stanowiły coraz mniejsze uzasadnienie decyzji pandemicznych, a coraz większą rolę będzie odgrywała propaganda ukierunkowana na zaszczepienie wszystkich. W zapowiedzianym wpisie o Delcie postaram się pokazać jak można zrobić dowolną falę, gdyby się tylko chciało. Czy władza z tego skorzysta – zobaczymy. Na razie zapowiada, że tak.
Po co się kłuć?
Wiedziałem, że jak będzie słabo szło, to chłopaki wezmą się wreszcie do roboty, bo przysypiali. Od samego początku koronawirusa, kiedy jeszcze wierzyłem w jego pandemiczność, przewidywałem powstanie klasy foliarzy-płaskoziemców, którzy nie tyle odjadą, ale ich logiczne pytania o podstawy pandemii i reakcji władz będą bocznikowane jako wariactwo. I że przeciwstawi się ich koronaentuzjastom. Jedynym argumentem, że powariowano będą dowolne zeznania samonominujących się ekspertów oraz to, że wierzy w nie większość, co nie koniecznie jest prawdą obiektywną, ale bywa już prawdą medialną. I widać, że panowie postanowili rozwinąć ten temat. To znaczy, jak się okazuje, że szczepionka nie chroni, to aby zamieszać w tym niewdzięcznym temacie, trzymając strzykawkę w ręku krzyczy się „łapaj nieszczepa!”. By wytłumaczyć przyszłe lockdowny i oddalić od siebie zarzuty o to, że kolejny raz władze zrobią to samo a będą miały nadzieje na inne rezultaty, to trzeba znaleźć winnego zastępczego. Będzie nim niezaszczepiony foliarz, choć to kompletnie nielogiczne. No bo jak – jeśli szczepionka działa, to zaszczepieni są bezpieczni, jeśli nie działa – to po kiego się kłuć?
No jest na to wspaniała odpowiedź, która choć jest wciąż serwowana przez media i w ludzkiej plotce kowidowej – nie ma sensu. Ma to być tak: szczepionka działa, ale nie za bardzo na Deltę (producenci są kryci, bo przecież nic o Delcie nie wiedzieli jak „testowali” szczepionkę), jest więc nieszczelna. A więc może się przecisnąć nawet przez zaszczepionych, zwłaszcza, że w plecaku wirusa chowanego przez wakacje, przeniosą nieszczepy. Wtedy zachorujemy (na nic argumentacja, że Delta jest słabo śmiertelna, bo my walczymy o każde życie, nawet za cenę innych) i załamie się służba zdrowia, a już widzieliśmy co to znaczy w 2020 roku. I będziemy umierać przez nieszczepów, którzy i tak wyginą (co jest dla radykalnych Szczepanów jedynym pozytywnym scenariuszem tego zamętu). Tak? Tak było w 2020 roku? Rzeczywiście hospitalizacje się załamały? To popatrzmy jak i dlaczego:
W roku pandemii, która wywróciła do góry nogami szpitalnictwo powinno przybyć hospitalizacji, a tu na odwrót. Co jest? No przecież decydenci odwoływali dla skowidowienia szpitali procedury i terapie szpitalne o wiele ważniejszych chorób niż modny wirus z koronką. W początkowych miesiącach jedno kowidowe łóżko kasowało nawet 200 niekowidowych. Oczywiście umierano pod respiratorami, ale przy kamerach, których nie było przy rakowcach i zawałowcach padłych w domu. A więc służba zdrowia nie załamie się od Delty, chyba, że postanowimy inaczej. Ale dlaczego wtedy za własne, niewymuszone decyzje winić foliarzy? A tak już zapowiadają, nie tylko władze ale większość tych, co stoją po stronie szczepień. Automatyzm w myśleniu dochodzi już do tego pułapu, że foliarze będą winni lockdownu i kwarantann, które też czyhają za rogiem. No bo jak przyjdzie Delta, wzrosną zakażenia (już rosną o 50% dziennie z 40 na 60 zakażonych testem), to dla ludzi jest już jasne i pewne jak śnieg na zimę, że będzie zamykanie, jakby to była decyzja Niebios a nie rządów. Jakby ci nie czytali (nie chcieli?), że strategia lockdownów została już zdyskredytowana nawet przez media do tej pory sprzyjające obostrzeniom, co dopiero mówiąc o pracach naukowych udowadniających bezsens polityki zamknięć. Z takim bagażem wdrukowanych przesądów trudno się dziwić, że koronaentuzjaści nawołują do obostrzeń i represji w stosunku do nieodpowiedzialnych nieszczepów.
Prowokacja?
Ale i tego było mało. Trzeba było podkręcić. Tak jak w przypadku Marszu Wolności trzeba było busikami dowozić cywilnych prowokatorów, którzy wmieszawszy się w tłum robili burdy po to by eskalujący konflikt zrzucić na ekstremę maszerujących, tak – moim zdaniem – antyszczepionkowcy napadli na punkt szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Dlaczego uważam to za prowokację? Ja wiem, że po tej stronie kręci się wielu freaków, ale widzę tu za dużo koincydencji. Pierwsza to czas – czemu teraz właśnie, przecież szczepienia trwają już pół roku i doszło do eskalacji akurat wtedy jak hulajnogi i obdzwonki się nie powiodły? Czemu tak? Jaki jest sens ataku antyszczepionkowców na punkt szczepień? By potłuc plastikowe strzykawki? Wylać eliksir do rzeki? Pobić lekarzy? Szczepiących się? Ja wiem, że by tak było fajnie, ale coś tu jest nie tak. Następna koincydencja – miejsce. Akurat z całej Polski wybrano się w Grodzisku Mazowieckim, siedzibie ponurego zaprzeczacza doktora Basiukiewicza. Od razu podniosły się głosy usłużnej szczujni dziennikarskiej: czy to nie przypadek? Jak to było z tą inspiracją panie doktorze, pytają żurnaliści z dziennika, który dostał paręset tysi za promowanie szczepień?
Najlepiej jak się sekwencja prowokacji trochę pochrzani i wyjdzie za szybko. Badania pinii publicznej na drugi dzień po masakrze w Grodzisku to jednak trochę przesada, znowu taka niespodzianka, taka niespodzianka… Oczywiście pasują jak ulał – jest bodziec grodziski i od razu jego uzasadnienie: 53,7% Polaków jest za obostrzeniami dla niepokornych. Nawet to mi się nie zgadza, bo to by oznaczało prosty podział – zaszczepieni chcą obostrzeń nie dla siebie, co jest jasne, ale wydaje mi się naciągane, że każdy co się szczepnął dybie na wolną wolę nieszczepa. Mam lepsze zdanie o Polakach. Ale, panowie, trzeba było z tymi badaniami poczekać tak ze trzy dni, bo tak to widać jak tarantulę na torcie.
Kolejna sprawa to postawa policji. Ja już widziałem ten błysk w oku bierności, jak policja obserwowała profanacje świątyń w Dni Błyskawicy. Też dawano się wyswawolić nie robiąc nic, licząc albo na eskalację działań w społecznej samoobsłudze konfliktu, albo chociażby na niezłe ujęcia w telewizji. Grupa (?) agresorów poczynała sobie w Grodzisku tak jakby się czuła kompletnie bezkarna. A widzieliśmy nie raz jak policja polska sprawnie radzi sobie z kimś, kogo uzna za niebezpiecznego.
Niedzielski jedzie w paszczę lwa
Po czymś takim minister Niedzielski jedzie w paszczę lwa, bo odwiedza najmniej zaszczepiony region. Wiadomo – przewodzi w rankingu społecznego zaufania (szydera taka), a więc czemu go nie wysłać, by ambasadorował dobrą szczepienną nowinę wśród księstwa folii? Było gorąco, ale nie na tyle, by to się znalazło w tv, gdyż najlepszy kadr jest z dwóch momentów. Jak poseł Braun przyłapuje Niedzielskiego i świtę na debatowaniu w pomieszczeniu zamkniętym bez masek i zakładaniu takowych przed kamerami na świeżaku. I druga – jak jakaś pani, pewnie foliarka z pianą na ustach, rzeczowo, idąc za uciekającym ministrem zadaje mu pytania czemu się nie spotkał z mieszkańcami i o to kto jest odpowiedzialny za ponad 100.000 nadmiarowych zgonów niekowidowych. Bezcenne – za resztę zapłacisz kartą.
No i dwa dni później minister wręcza odznaczenia tym, co przeżyli straszliwy atak. Ciekawe, czy są już jakieś odznaczenia za walkę z koroną, za ofiarność i odwagę? Postuluję więc jakiś rodzaj kombatanctwa, sam mam taką legitkę za parę medali, mogę jeździć za friko metrem. Może jakiś specjalny, za obronę punktów szczepień. Teraz nikogo już nie będzie dziwić uzbrojona ochrona policji (postuluję jeszcze wojo) przed każdym punktem. Tak, by widok ten przypominał zaszczepionym w jakim świecie żyją, choćby mundurowi pilnowali pustych lokali, po których snują się znudzone pielęgniarki, czyli tak jak to było dotychczas.
Kilka wątpliwych tematów
Sprawa mnie zaintrygowała tak bardzo, że włączył mi się piąty bieg dziennikarski i postanowiłem sprawdzić kilka wątpliwych tematów. Po pierwsze zadzwoniłem na komendę w Grodzisku i zapytałem jakież to ponuro losy czekały na agresorów, no bo w mediach było, że to napad cały i antyszczepionkowcy atakują. Okazało się, że zatrzymano do wyjaśnienia tylko dwie osoby (wiadomo wariatów jest mało), które złożyły wyjaśnienia i sobie poszły. Nie bardzo to pasuje do tych alarmistycznych tonów napadu i agresji, bo to i jakaś parka tylko była, zaś atak nawet nie był w tej skali, by ich przetrzymać 48 godzin do zarzutów. Mało tego – oficerka prasowa, pani Kasia, była zdziwiona, że będąc z mediów pytam się o rzeczy, które z mediów wiadomo (to jasne – rzecznik prasowy jest od tego by cię odesłać do mediów, a nie udzielać informacji). Ale puściła farbkę, że „czynności trwają”, zaś na pytanie – jakie? – odpowiedziała, że szukają czy dane osoby nie popełniły jakiś innych przestępstw. Czyli sam atak nie wystarczy i trzeba się podeprzeć czymś dodatkowym.
Po tym pociągnąłem trop i zadzwoniłem do biura prasowego Ministerstwa Zdrowia z naiwnym pytaniem jakież to odznaczenia minister Niedzielski wręczył poszkodowanym (walczącym?). Ku mojemu zdziwieniu następna pani Kasia… nie wiedziała i była tym szczerze zdziwiona. I że nie wie, i że ktoś o to może pytać. Ja poddałem w wątpliwość profesjonalizm służb prasowych ministerstwa wysuwając tezę, że pan minister Niedzielski to musi pewnie codziennie wręczać jakieś nagrody, skoro tego jest tak dużo, że się już służbom prasowym myli. Tym bardziej fajnie by było wiedzieć jakie to są nagrody, skoro minister tak wiele ich wręcza. Dodałem też, że odbiorcy mediów pewnie by chcieli poznać nazwiska nagrodzonych bohaterów. Pani Kasia powiedziała, że oddzwoni z informacją jak się dowie co i jak, ale nie oddzwoniła. Mnie zdziwiło jedynie jej zdziwienie, że byłem pierwszy który zapytał o oczywistości, o które media powinny by zapytać panią z biura prasowego w pięć minut po wręczeniu odznaczeń przez ministra. Ale to by miało miejsce jeszcze w starych czasach, kiedy media tak właśnie działały. Ten temat przespały nawet media opozycyjne, bo można było przyłapać ministra rządu na ściemie.
Ostatni numer to zdjęcie. Czepliwi internauci odnaleźli analogie ze zdjęć, że pani z fotografii szczepienia ministra Niedzielskiego ma taki sam zegarek i bransoletkę, jak jedna z bohaterskich nagrodzonych osób. Ja tam nie wiem, ale ze zdjęć wynika, że coś może być na rzeczy. Większość foliarstwa porobiła zakłady – czy to sekretarka, ściągnięta pielęgniarka z Narodowego, czy po prostu aktorka-statystka. Zobaczymy może kto zacz, jak będzie przecinać wstęgę z uroczystości nadania ulicy imienia „Obrońców Punktu Szczepiennego”, najlepiej w Grodzisku.
Bitwa pod Grodziskiem
Bitwa pod Grodziskiem stała się asumptem do zmiany paradygmatu polskiej polityki. Otóż pękło pandemiczne porozumienie ponad podziałami. Do tej pory temat koronawirusa był poza debatą polityczną. Dziś po „wypadkach” w Grodzisku nastąpił atak opozycji na PiS, że ten swoim gapiostwem i biernością hoduje takie ekscesy. Dostało się też prezydentowi Dudzie, który z Tokio nie dopatrzył spraw w Grodzisku. Nawet wyszło, że PiS robi to bo ma antyszczepionkowy elektorat i chce mu się podlizać. Boszszsz…. Elektorat, elektorat, a któż to wie jakie poglądy ma zaszczepiony a jakie nieszczep? Sprawdźmy może po… posłach. Tak, tych, którzy oficjalnie uprawiają totalitarny sanitaryzm, a którzy prywatnie: Zjednoczona Prawica na 232 posłów 29 się zaszczepiło, KO – 37 na 127, Lewica – 32 na 47, Koalicja Polska – 4 na 24, 2050 – 3 na 6, Konfederacja – 1 na 11, Kukizy – zero na 4. Senat? Proszszsz: PiS 5 senatorów na 48, Koalicja Obywatelska i inni – 16 na 41, Lewica – 1 na 2. Tak, że tak… Widać, że wojenka jest pozorowana, każdy ma swój elektorat, ale jeśli chodzi już o własne, nie cudze, ramię to mamy inne kryteria. Nie dziwi nic.
Dziwi natomiast to, że się ludzie, znajomi nabierają. Że chłoną ten fałszywy bełkot. Zdawało by się logicznie myślący, tu się wyłączają, radykalizują, akurat w lipcu, jak rządowi nie idzie i nadaje na foliarzy. Posługują się argumentami skopiowanymi z najgorszej propagandy, czasami to są wolnościowcy, którzy wcześniej oddaliby ostatni oddech za wolność Waszą i naszą. Dziś powtarzają jak echo nieswoje tezy, niepoparte niczym innym, tylko tłuczeniem codziennie tych samych kłamstw, które tym samym stają się prawdą. Bo w naukach społecznych jest tak, że jak społeczność uwierzy w jakiś fałsz, to staje się on społeczną prawdą, bez względu na to jaki by nie był idiotyczny.
Do tego takie rzeczy można bardzo łatwo stymulować. Wystarczy tylko programowo podpuszczać co ważniejszych, że „tamci” ich atakują. Dosiąść się do ich forów, obsobaczać. Albo tak, jak z moim znajomym z pewnego Sanepidu. Zaczął się pruć obostrzeniowo, wystarczyło parę wpisów przeciwników na fejsiku, kilka rozlepionych ulotek po latarniach koło jego domu i gościu już się załapał na podział. Poczuł się zaatakowany i odjechał w stronę radykalizmu przeciwko swoim wirtualnym, wierzę, że wystymulowanym wrogom. I teraz już nie trzeba żadnych ulotek. Człek sam nadaje, przebijając nawet Simonów i Horbanów tym, że niezaszczepieni są seryjnymi mordercami chodzącymi bezkarnie po wolności.
A że to moje spiskowe wizje, tak widzieć prowokacje w takich zachowaniach? A co wy, dzieci jesteście? Myślicie, że władza będzie sobie tak siedziała i mając ten aparat policji „tajnych i dwu-płciowych” będzie sobie przez palce patrzyła, że jej główny numer nie wychodzi i może się to dla niej źle skończyć? Wiem, że wielu myśli tak o obecnej władzy, ale ta nie była by władzą nigdy, gdyby nie miała jednego – instynktu samozachowawczego.
Bateria jest naładowana po obu końcach. Grupy ekstremalne są obsadzone, role rozdane, narracje – ugruntowane. Przyjdzie IV Fala i nikt o jej nadejście nie oskarży władz. Polacy już trenują sobie skakanie do oczu. Kiedy mamy 60 zakażonych testem dziennie i zera zgonów. Co będzie jak przyjdzie – a przyjdzie sezonowa grypa, której testy PCR nie rozróżniają od kowida, co będzie jak przyjdzie Delta-Gama i przestaną operować rakowców? To się dopiero zacznie. Polacy się rzucą na siebie jak dwa szczute psy. A rządzący kupią sobie czipsy i piwko i będą tylko patrzeć na tą zbiorową samobójczą samoobsługę.
Jak łatwo jest jednak dziś ogłupić społeczeństwo. O dziwo – zachodnie mniej.
Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.