Dziennikarka była w czwartek gościem Jacka Żakowskiego w porannej audycji TOK FM. Rozmowa dotyczyła projektu nowelizacji ustawy medialnej określanego przez media jako "lex TVN".
"Czasy nie są normalne"
Justyna Pochanke wyraziła pogląd, że "w normalnych czasach" działania rządzących wobec swojej byłej stacji uznałaby za najlepszą recenzję 20-letniego istnienia kanału TVN24. Jak jednak podkreśliła, czasy nie są jednak normalne. – Wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę – wskazała. – Amerykanie mają wszystkie polskie i europejskie zgody na zainwestowanie u nas ogromnych pieniędzy w medialny biznes. Ale to nadal jest polska i niezależna telewizja – dodała.
W ocenie dziennikarki, Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na taki ruch, ponieważ zarówno Jarosław Kaczyński, jak i jego partia "nienawidzą wolności i się jej boją".
"Żadna z partii nie wpadła na prosty jak cep antydemokratyczny pomysł"
Pochanke wskazywała, że w przeszłości byli już politycy, którzy obawiali się TVN. Jako przykład podała czasy afery Rywina, w których stacji tej nienawidzili Leszek Miller i Włodzimierz Czarzasty.
– Gdy Marek Siwiec całował ziemię kaliską, to nienawidził jej Aleksander Kwaśniewski. A potem nie cierpiał jej minister edukacji Roman Giertych. A politycy PO w czasie relacji z rozmów u Sowy – wymieniała dalej. – Ale tamte czasy różniły się od obecnej rzeczywistości tym, że żadna z partii nie wpadła na prosty jak cep antydemokratyczny pomysł: można ich zamknąć – podkreśliła dziennikarka.
Justyna Pochanke wyraziła nadzieję, że wiele osób zaprotestuje przeciwko działaniom rządzącym. Jak jednak przyznała, nie jest optymistką. – Mamy Trybunał Julii Przyłębskiej, możemy mieć TVN Marka Suskiego. To jest możliwe – podsumowała.
Czytaj też:
Amerykanie wydali oświadczenie ws. "lex TVN". Ostrzegają polski rządCzytaj też:
"Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni". Była dzienniarka TVN wyznaje: Wyszłam z kryzysu