Wiesław Chełminiak | Nie zna życia, kto nie zaznał PRL.
Z biegiem lat ubywa jednak naocznych świadków instalowania i utrwalania władzy ludowej nad Wisłą. Przewagę liczebną zdobywają ci, którzy mogą pamiętać co najwyżej schyłkowy okres państwa chłopów robotników oraz inteligencji pracującej. Kingę Dębską stan wojenny zastał w fazie dziecięcej, więc „Zupa nic” ma odczyn mocno sentymentalny. Film, trochę bez sensu reklamowany jako prequel tragikomedii „Moje córki krowy”, jest samodzielną opowieścią. Adam Woronowicz nie naśladuje Mariana Dziędziela, tworzy własną, arcydzielną kreację.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.