Podczas tegorocznych wakacji dziecko mojego znajomego zgubiło w Adriatyku opaskę monitorującą sportowe dokonania. Nurkował przy wodnym placu zabaw. Opaski nie znalazł, ale wyłowił… sportowy zegarek należący do kogoś innego. Gdy szukaliśmy w nim informacji o właścicielu, przejrzeliśmy zapisane tam aktywności sportowe. Okazało się, że ostatnią zarejestrowaną był króciutki bieg w lutym. To wszystko. Stan sportowego smartwatcha nie wskazywał, by tkwił on na dnie słonego morza pół roku. Zresztą nie udałoby mu się przeleżeć tam tak długo, bo tak, jak nad polskim morzem zgubionych fantów szukają wyspecjalizowane grupy z wykrywaczami metali, tak nad Adriatykiem grupa nurków z pobliskiego centrum codziennie opływa takie tereny i ma przy sobie woreczki na tego rodzaju znaleziska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.